O sprawie obszernie pisze Autokult.pl. Medium przypomina, że z pomysłem dopłat do zakupu elektrycznych rowerów, na podobnych zasadach co do samochodów, motorowerów i motocykli, wyszedł w lipcu 2021 r. poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski.
Dopłaty mogłyby pomóc
Parlamentarzysta argumentował, że Polska jest czwartym w Europie producentem elektrycznych rowerów, a dopłaty do nich pomogłyby przemysłowi. Podnosił także kwestię ekologii.
Tymczasem resort klimatu i środowiska jest innego zdania. Autokult.pl cytuje urzędnika Ireneusza Zyskę, sekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Mówi on, że nie ma podstaw prawnych, by do programu „Mój elektryk” włączyć rowery elektryczne.
„Wątpliwy efekt ekologiczny”
Chociaż prawo można by zmienić (chodzi o ustawę Prawo ochrony środowiska), to resort nie zamierza z tym występować, ze względu na „wątpliwy efekt ekologiczny”. Ireneusz Zyska wyjaśnia, że trudno ocenić, ile osób wybrałoby rowery elektryczne w miejsce samochodów.
Wreszcie jest kolejny argument, rowery, w tym elektryczne, nie są w Polsce rejestrowane. Gdyby dopłaty uruchomiono, to nie dałoby się sprawdzić, czy rower nie zostałby zbyty przez nabywcę natychmiast po zakupie. Takie sprawdzenie w przypadku samochodów nie nastręcza problemu, znajdują się one bowiem w bazie Centralnej Ewidencji Pojazdów. Przypomnijmy, że samochód zakupiony z dopłatą z programu „Mój elektryk” nie może być sprzedany przez dwa lata.
„Najtańszym sposobem na skorzystanie z dopłat w ramach programu „Mój elektryk” pozostaje więc zdecydowanie się na elektryczny motorower lub motocykl”, podsumowuje Autokult.pl (dopłaty dopiero mają ruszyć).
Czytaj też:
Są nowe stawki za odholowanie pojazdów. Na liście po raz pierwszy hulajnogi