Reakcja branży motoryzacyjnej na agresję Rosji na Ukrainę była właściwie natychmiastowa. Każdego dnia oświadczenia o opuszczeniu rosyjskiego rynku publikowały kolejne marki i większe organizmy gospodarcze, koncerny. Najpierw był Daimler Truck, potem dołączyło Volvo, General Motors, BMW, Mercedes, Toyota, Volkswagen.
Z Rosji uciekają prawie wszyscy
Wreszcie o opuszczeniu Rosji i końcu eksportu aut do tego kraju poinformowały firmy, które posiadają tam zakłady produkcyjne. Nissan zamknął fabrykę pod Petersburgiem, jednocześnie tworząc fundusz wsparcia dla ofiar wojny w Ukrainie (2,5 mln dolarów). Z kolei Stellantis zdecydował się na podobny fundusz, ale tymczasowe pozostanie w Rosji z produkcją, by, jak powiedział szef koncernu Carlos Tavarez, „nie krzywdzić zwykłych ludzi”.
Rosję opuścił także Ford i wszystkie marki Volkswagena, w tym Porsche Audi, Seat i Skoda. Ostatnie doniesienia mówią o wyjściu z Rosji marek Ferrari i Lamborghini (obie utworzyły podobne fundusze wspierające Ukraińców, ofiary wojny i agresji Rosji).
„Znacjonalizować fabryki uciekinierów”
Teraz o opuszczających Rosję producentach, zamykających swoje fabryki, wypowiedział się Andriej Turczak, sekretarz rady generalnej partii rządzącej Jedna Rosja (to partia władzy będąca parlamentarnym zapleczem Władimira Putina). Reuters cytuje jego buńczuczną wypowiedź: „Jedna Rosja proponuje nacjonalizację zakładów produkcyjnych firm, które ogłosiły wyjście z Rosji i zamknięcie produkcji podczas specjalnej operacji w Ukrainie. (…) Zastosujemy surowe środki odwetowe, działając zgodnie z prawami wojny”.
Czy groźby wysokiej rangi polityka mają pokrycie w rzeczywistości, czy są jedynie prężeniem muskułów wobec oczywistej katastrofy gospodarczej, która pogłębia się w Rosji, dowiemy się wkrótce.
Czytaj też:
Kolejny gigant z branży wstrzyma produkcję w Rosji. Czy ktoś tam w ogóle zostanie?