O sytuacji, na podstawie doniesień Reutera, pisze Instytut Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar. Mimo, że metale nie były jeszcze celem zachodnich sankcji wymierzonych w Rosję, niektórzy spedytorzy i dostawcy części samochodowych już unikają dostaw rosyjskich surowców. Wskutek tego cierpią producenci samochodów, którzy od wielu miesięcy zmagają się choćby z niedoborem półprzewodników i wyższymi cenami energii.
Cytowany przez Reutera Andreas Weller, dyrektor generalny amerykańskiej firmy Aludyne, producenta aluminiowych i magnezowych części dla producentów aut, powiedział, że jego europejski oddział odnotował 60-procentowy wzrost cen aluminium w ciągu ostatnich czterech miesięcy. Gwałtownie rosną także rachunki za energię. Przy rocznej sprzedaży w wysokości 1,2 miliarda dolarów i wzroście kosztów liczonych w „setkach milionów dolarów", firma została zmuszona do wprowadzenia podwyżki cen dla swoich klientów.
Metal z Rosji podstawą produkcji w Niemczech
Rosyjskie firmy są głównymi dostawcami metali do niemieckich firm motoryzacyjnych takich jak Grupa Volkswagena czy BMW. W 2020 r. z Rosji pochodziło 44 proc. dostaw niklu, 41 proc. tytanu, jedna trzecia żelaza i 18 proc. palladu. Z produkcją 108 mln ton w ubiegłym roku Rosja była piątym co do wielkości producentem rudy żelaza na świecie zaopatrującym europejskich producentów stali, którzy obecnie stoją w obliczu wyższych cen i możliwych trudności z zakupem metalu.
Firmy rezygnują z rosyjskiego aluminium
Firmy motoryzacyjne mogą stanąć także wobec problemów z zaopatrzeniem i rosnącymi cenami aluminium stosowanego na przykład przy produkcji nadwozi samochodów. Reuter podaje przykład firmy Voss Edelstahlhandel, która uznała, że nie będzie kupować z Rosji tego metalu, by pieniądze z tego typu transakcji nie finansowały rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ale to najpewniej wpłynie na kłopoty z zaopatrzeniem w ten metal i doprowadzi do wzrostu jego cen.
Elektromobilność zostanie zastopowana?
Zachwianie rynków wywołane wojną może również sprawić kłopoty w zaopatrzeniu rynku w nikiel, metal wykorzystywany do produkcji akumulatorów do pojazdów elektrycznych. To może zrodzić spore problemy dla producentów samochodów inwestujących miliardy w rozwój rynku samochodów elektrycznych. A to wszystko dzieje się w czasie, gdy koncerny stoją w obliczu rosnących rachunków za lit czy kobalt także służących do produkcji akumulatorów. To poważny kłopot dla rozwoju elektromobilności, gdyż akumulatory trakcyjne są jednym z najdroższych komponentów w pojazdach elektrycznych. Tymczasem producenci aut od dawna walczą, by były one tańsze, bo bez tego nie uda się rozruszać sprzedaży elektryków.
Rzadsze metale również drożeją i będą drożeć
W wyniku konfliktu rosyjsko-ukraińskim rosną także gwałtownie ceny palladu wykorzystywanego przez przemysł motoryzacyjny w katalizatorach silników benzynowych oraz platyny, która trafia do aut z silnikami Diesla. A silniki z konwencjonalnym napędem nadal dominują w światowej sprzedaży. Ceny palladu rosną od około sześciu lat, a Rosja zapewnia około 40 proc. światowych dostaw tego metalu.
Zdaniem cytowanych przez Reutera ekspertów, albo więc konsumenci zapłacą więcej za samochody, albo koncerny motoryzacyjne będą musiały poszukać gdzieś oszczędności przy produkcji aut.
Czytaj też:
Rosyjskie fabryki samochodów zostaną znacjonalizowane? Pojawił się groźny głos w temacie