Historia Toma Hanksa i „Malucha” to romantyczna opowieść o tym, że Polacy uwielbiają być zauważani przez gwiazdy kina i osoby znane na całym świecie. Skąd w ogóle wziął się temat Toma Hanksa i polskiego Fiata? Historia rozpoczęła się… na Węgrzech. Podczas zdjęć do jednej ze swoich produkcji aktor zrobił sobie w Budapeszcie zdjęcie z legendą polskiej motoryzacji. W stolicy Węgier akurat odbywał się zlot, w którym udział brali właściciele tych uważanych już za kultowe samochodów.
Gdy Polacy zobaczyli, jak aktor pozuje przy „naszym” Fiacie wręcz oszaleli. Ruszyła wielka akcja, której celem było sprezentowanie „Malucha” znanemu aktorowi. Pod koniec 2017 roku odpowiednie auto zostało przekazane aktorowi z rąk władz miasta Bielsko-Biała (tam powstawały polskie Fiaty).
Jak informuje portal autokult.pl aktor postanowił rozstać się z prezentem, a dochód ze sprzedaży polskiego samochodu przekazać na szczytny cel. Beneficjentem kwoty, którą udało się pozyskać jest fundacja Hidden Heroes wspierająca rodziny weteranów wojennych.
Kwota wylicytowana była niebagatelna i opiewa na 83 500 dolarów, przy obecnym kursie dolara to aż ok. 370 tys. złotych.
Czytaj też:
Kolejna wielka gwiazda dostała „Malucha”. Tym razem na urodziny