– Maserati może wkrótce stać się osobną firmą – powiedział Richard Palmer, który odpowiada w koncernie Stellantis za finanse, w rozmowie z Automotive News Europe. Dlaczego tak może się stać? Wydzielenie włoskiej marki z trójzębem w logo z gigakoncernu, w skład którego wchodzą między innymi takie marki, jak Fiat, Alfa Romeo, Dodge, Peugeot, Citroen, Opel, Abarth, DS czy Jeep, wcale nie jest złą wiadomością. Nie chodzi o to – jak niektórzy mogliby się spodziewać – że Maserati sobie nie radzi. Wręcz przeciwnie.
Doskonałe wyniki
Jeszcze niedawno miłośnicy takich modeli, jak Quattroporte czy Levante, mogli obawiać się o przyszłość ulubionej firmy. W 2020 roku marka – jak donosi Interia – poniosła straty w wysokości 91 milionów euro. Wcześniejsze lata też nie były dla niej dobre.
Ale dzięki długo wyczekiwanym premierom nowych modeli – czyli sportowego MC20 i niedużego SUV-a Grecale – Maserati wyszło na plus. Sprzedaż wzrosła o 41 proc. do 24 300 samochodów. Przychody urosły o 47 proc. i wynosiły ponad 2 miliardy euro. Co z zyskiem? I tutaj są dobre wiadomości. Wyniósł 103 miliony euro.
Trójząb z optymizmem patrzy w przyszłość
Właśnie dlatego – zdaniem dyrektora – są szanse na to, by Maserati (o ile dobre wyniki będą notowane także w przyszłości) zostało wydzielone z koncernu i funkcjonowało jako osobna firma. Podobną drogą poszło już np. Ferrari, wydzielone swego czasu z koncernu FCA, czyli „poprzednika” holdingu Stellantis. Maserati może z optymizmem patrzeć w przyszłość – na najbliższe lata zaplanowano m.in. premierę elektrycznego Gran Turismo i elektrycznych wersji istniejących już modeli. Zyski powinny się stale poprawiać.
Czytaj też:
Pierwsze zdjęcia nowego Maserati GranCabrio. Będzie kilka wersji, w tym elektrycznaCzytaj też:
Maserati i lalka Barbie połączyli siły. Takiego auta jeszcze nie było