Silnik Wankla to motor, w którym tłok wykonuje ruch obrotowy, a nie posuwisto-zwrotny. Co to daje? Taki motor emituje bardzo małe wibracje, a przy okazji jest cichy. Jest w stanie osiągnąć wysoką moc z małej pojemności. Nie ma układu rozrządu, więc właściciel nie musi martwić się o jego wymianę. Niestety, są też wady – przede wszystkim wysokie zużycie paliwa, słaba elastyczność i zwiększone zużycie oleju.
Silniki Wankla lubiła Mazda
W przeszłości wielu producentów (np. NSU) eksperymentowało z takimi jednostkami, ale najmocniej są one kojarzone z Mazdą. Pracowały m.in. w legendarnych RX-7, a ostatnim modelem, w którym je zastosowano, było RX-8. Jego produkcja skończyła się w 2012 roku, a fani marki od lat zastanawiają się, czy Wankle wrócą.
Owszem, wrócą – zapewnia firma. Znany jest już nawet termin. Stanie się to w 2023 roku, a samochodem, do którego trafi nietypowy motor, będzie MX-30. To model elektryczny. Czy silnik Wankla zastąpi ten na prąd? Nie do końca. Wankel ma służyć jako spalinowy generator prądu. Podobno – głównie ze względu na kompaktowe wymiary – idealnie się do tego nadaje. To zwiększy zasięg MX-30, która na tle konkurentów obecnie raczej odstaje pod tym względem i ma wyjątkowo mały akumulator.
Mazda MX-30 R-EV ma też pewien kłopot
Taki samochód nie będzie mógł otrzymać zielonych tablic rejestracyjnych, bo nie będzie w pełni elektryczny i będzie wymagał tankowania paliwem. Szkoda, bo to oznacza, że jego właściciele nie pojadą legalnie buspasami i nie zaparkują za darmo w centrum miast. Jak widać, Mazda lubi podążać własną drogą, stawiać na oryginalne rozwiązania i ceni sobie swoją tradycję.
Czytaj też:
10 samochodów rozbitych przez Euro NCAP. Doskonałe wyniki ChińczykówCzytaj też:
Jest szansa na tańsze auto! Do salonów samochodowych wracają rabaty