Do tragicznego wypadku doszło na południu Kalifornii. W zdarzeniu jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne. Siła uderzenia była ogromna, tak wielka, że Ferrari rozpadło się na pół, co widać na nagraniach służb z miejsca zdarzenia.
Jak informuje kalifornijska policja, a co przekazują dalej amerykańskie media, do wypadku doszło na południowy wschód od Los Angeles, kilkadziesiąt kilometrów od tego miasta.
Wszystko wskazuje na to, że kierowca Ferrari jechał za szybko, zdecydowanie za szybko. Nie opanował samochodu i uderzył w inne pojazdy. Siła uderzenia była tak duża, że wyrzuciło go z auta, które zostało rozerwane na części.
Ucierpiał sam winowajca wypadku
Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe. Kierowca Ferrari zginął na miejscu. W wypadku brały udział także inne auta: SUV-y Mazdy i Toyoty. Na szczęście zarówno ich kierowcy, jak i pasażerowie, nie zostali poważnie ranni. Trzy dorosłe osoby zostały przewiezione do pobliskiego szpitala.
Szczegółowe przyczyny wypadku bada policja z Kalifornii.
Czytaj też:
Jaki jest średni koszt naprawy auta? To zależy od markiCzytaj też:
To już koniec spekluacji. Zaskakująca decyzja Sebastiana Vettela, legendy Formuły 1