120 tysięcy koron, czyli ponad 50 tysięcy złotych. Dwa mandaty o takiej łącznej wartości chcieli wystawić polskiemu kierowcy ciężarówki szwedzcy policjanci. Czym zawinił nasz rodak? Czyżby spowodował groźny wypadek albo inne niebezpieczeństwo w ruchu? A może prowadził wielotonowy pojazd znajdując się pod wpływem alkoholu? Nic z tego.
Chodziło o błędne wypełnianie dokumentów
Moto.pl cytuje wpis właściciela firmy transportowej opublikowany na portalu Linkedin: „Rutynowa kontrola policji. Wyskakuje błąd. Kierowca zgłoszony prawidłowo natomiast numer rejestracyjny samochodu jest z błędem. Kara: 60 000 SEK (25 800 zł). Sprawdzamy dalej: dokumenty? Na CMR brak pieczątki przewoźnika (mimo podanych danych). Kara: kolejne 60 000 SEK (25 800 zł). Czas na zapłatę 2 godziny w przeciwnym wypadku areszt samochodu. Kontakt z prawnikiem. Zapłata to przyznanie się do błędu, brak zapłaty – kolejne olbrzymie koszty".
Ostatecznie udało się – po rozmowie z funkcjonariuszem – anulować karę za brak pieczątki, ale za błąd przy wpisywaniu numeru rejestracyjnego wymierzono maksymalną możliwą karę. „Jak za jazdę bez zgłoszenia lub nielegalne transporty kabotażowe" – podkreśla przedsiębiorca.
Kara wyniosła 60 tysięcy koron
Jak podaje właściciel firmy, wraz z prawnikiem szykują już odwołanie. Być może karę da się anulować – branżowe portale (w tym 40.net) podają jednak, że tak drobiazgowe kontrole i surowe kary to ostatnio w Szwecji codzienność. Trzeba naprawdę uważać, bo nawet jedna literówka może narazić firmę na znaczne straty.
Czytaj też:
Uwaga – o tych dokumentach musisz pamiętać, jadąc za granicę. Inaczej grozi ci mandat