Związek Dealerów Samochodów (ZDS) szukając odpowiedzi na najważniejsze pytania stawiane przed rynkiem motoryzacyjnym przygotował badanie, w którym udział wzięli przedstawiciele branży – kadra zarządzająca, właściciele oraz kierownicy największych przedsiębiorstw sprzedających nowe samochody. Jest to już kolejna część serii publikacji, w której dotychczas były podane informacje dotyczące prognoz na rok 2023 oraz między innymi współpracy z ubezpieczycielami. Tym razem dealerzy odpowiadali na pytania dotyczące serwisów.
Brakuje wykwalifikowanych specjalistów
Najważniejsze z zadanych w tym badaniu pytań dotyczyło problemu braków kadrowych w serwisach oraz w warsztatach blacharsko-mechanicznych. Jak podkreślają eksperci ZDS, w tym przypadku widać wyraźnie, że na rynku pracy wciąż brakuje specjalistów. Największe zapotrzebowanie jest przede wszystkim na lakierników, blacharzy oraz na mechatroników i elektryków samochodowych.
Tylko mechaników przybywa
Autoryzowani dealerzy zaznaczyli odpowiedzi wskazujące na to, że to właśnie ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników na te stanowiska jest największy problem. W każdym z wymienionych zawodów blisko połowa wszystkich odpowiedzi wskazywała, na to że istnieje bardzo duży problem ze znalezieniem takiego pracownika. Nieco lepiej zaczyna wyglądać sytuacja w przypadku mechaników, gdzie dzięki powolnie wracającemu zainteresowaniu tym zawodem braki kadrowe nie są aż tak bardzo odczuwalne. Jedyną kategorią, gdzie głosów neutralnych było więcej niż negatywnych, był zawód doradcy serwisowego. Tutaj najwięcej osób wskazało na mały problem ze znalezieniem pracownika.
Winny jest system
– Obecna sytuacja na rynku pracy wynika wprost z polityki edukacyjnej prowadzonej przez władze, od ponad 20 lat. Coraz większy nacisk na promocję edukacji uniwersyteckiej wśród młodzieży (często na kierunkach o wątpliwej przydatności dla gospodarki) skutkował marginalizowaniem zawodów technicznych – mówi Paweł Tuzinek, prezes Związku Dealerów Samochodów. – W przypadku już prawie całego pokolenia przygotowującego się do wejścia na rynek pracy, naturalnym skutkiem całej sytuacji była rezygnacja z kształcenia w szkołach technicznych i zawodowych. To z kolei spowodowało bezpowrotne zamykanie tych szkół. W praktyce oznacza to trwałe odbieranie szansy na zapełnienie luk na rynku pracy, nawet w przypadku rosnącego zainteresowania młodych ludzi edukacją zawodową w tym kierunku. To że takie zainteresowanie istnieje widzimy choćby po liczbie oddolnych, rosnących inicjatyw związanych z pomocą w wejściu na motoryzacyjny rynek pracy, skierowanych do ludzi młodych. Niestety, przy braku gruntownych zmian w dziedzinie edukacji w szkołach średnich, problem braku fachowców będzie się pogłębiał. Będziemy tego świadkami już niedługo, przy coraz większej liczbie bardziej skomplikowanych konstrukcyjnie samochodów o alternatywnych napędach, których zwyczajnie nie będzie komu naprawiać – komentuje Tuzinek.
Czytaj też:
Rosnące koszty radykalnie spowalniają firmy z tej kluczowej branżyCzytaj też:
Niezależne warsztaty i salony walczą o dostęp do danych samochodów
Komentarze