O sprawie donosi „Daily Telegraph”. Dziennik przywołuje się badania naukowców z Uniwersytetu w Leeds. Jak czytamy: samochody elektryczne niszczą drogi dwukrotnie skuteczniej niż samochody spalinowe. Wraz z rozwojem elektromobilności będziemy więc musili inwestować nie tylko w infrastrukturę, ale także w firmy wykonujące niezbędne naprawy ulic, ekspresówek i autostrad. Możemy mieć bowiem do czynienia z plagą dziur.
Czysta matematyka
Jak pisze „Daily Telegraph”, średniej wielkości samochód elektryczny obciąża drogi 2,24 razy bardziej niż średniej wielkości samochód spalinowy na benzynę oraz 1,95 razy bardziej niż średniej wielkości samochód spalinowy na olej napędowy (z silnikiem diesla).
Uczeni z Uniwersytetu w Leeds wyliczyli, że elektryk jest średnio o 312 kg cięższy niż jego spalinowy odpowiednik. To wystarczy, by niszczył drogi bardziej, ponieważ – zgodnie z inżynierską formułą – dwukrotne zwiększenie nacisku na oś powoduje 16-krotne zwiększenie uszkodzeń w nawierzchni. Przykładowo: jeden TIR niszczy drogę równie skutecznie co kilkanaście tysięcy osobówek.
Co z tego wynika? Nic. Badania naukowców z Uniwersytetu w Leeds nie zatrzymają rozwoju elektromobilności. Jednak już dziś samorządy na całym świecie powinny wysupłać w budżetach na przyszłe lata większe sumy na remonty dróg.
Czytaj też:
Strefa Czystego Transportu w Warszawie będzie większa? Zakończyły się konsultacje społeczneCzytaj też:
Aston Martin łączy siły z Lucidem. Powstaną supersamochody na prądCzytaj też:
Polacy opracowali ładowarkę, która może spopularyzować e-ciężarówki