To już kolejny protest kierowców narodowości gruzińskiej, uzbeckiej, ukraińskiej, kazachskiej i tadżyckiej w Niemczech. Od marca do końca kwietnia bieżącego roku około 60 kierowców firmy transportowej spod Krakowa parkowało swoje ciężarówki na postoju na autostradzie na A5, domagając się zaległych pensji.
Protest wznowiono w lipcu
Niemiecki „Bild” poinformował, że 22 lipca wznowiono protest i tego dnia parkingi blokowało 35 pojazdów. We wtorek 27 lipca na parkingach Graefenhausen i Pfungstadt stało już 120 ciężarówek. Podczas wtorkowego strajku policja musiała zamknąć drogi dojazdowe do parkingów, ponieważ nie było już miejsc postojowych dla innych ciężarówek.
Firma zalega z wypłatą pensji od pół roku
Jak podaje "Bild", niektórzy kierowcy czekają na wypłatę zaległego wynagrodzenia od 6 miesięcy. Łączna zaległość wobec kierowców została oszacowana na 100 tys. euro. Niemiecki portal przypomina sytuację z 7 kwietnia br., kiedy to do strajkujących po raz pierwszy kierowców w Niemczech, przyjechał właściciel firmy w towarzystwie ochroniarzy z Rutkowski Patrol. Wówczas szef obiecał kierowcom wypłatę zaległego wynagrodzenia.
Gesty dobrej woli
Teraz kierowcy wrócili do protestu, gdyż nadal domagają się pieniędzy od spedytora. Pojawiły się informacje, że w zeszłym tygodniu firma była skłonna wypłacić zaległe pensje, pod warunkiem ograniczenia protestu. We wtorek i środę, by zasygnalizować chęć współpracy, kierowcy z kolei przekazali firmie około 20 ciężarówek. Odebrano część z nich, ale najwyraźniej nie dokonano płatności. Niektórzy strajkujący nie mają pieniędzy na wyżywienie. Na szczęście mogą bezpłatnie korzystać z toalet i mają zapewnione doraźne dostawy żywności i napojów.
Czytaj też:
Policyjne statystyki dotyczące nielegalnych wyścigów. W pierwszym półroczu ponad 8,2 tys. kontroliCzytaj też:
Wakacje w kamperze. Marzysz o nich, ale czy będzie cię na nie stać?