Gdy wsiadam do samochodu z trzycylindrowym silnikiem, zawsze czuję niepokój, że po przekręceniu kluczyka pod maską odezwie się coś, co przypomina dwie trące o siebie puszki.
Nawet jeśli auta z takim motorem mają być bardziej oszczędne, to ten nieprzyjemny dźwięk odbiera przynajmniej połowę przyjemności z jazdy. Gdy więc wsiadałem do nowego peugeota 208 z trzycylindrowym silnikiem 1,2, miałem mieszane uczucia. Nieźle wygląda z zewnątrz, całkiem przyjazny w środku, ale ten silnik… Moje obawy były o tyle uzasadnione, że blisko dwa lata temu testowałem model z silnikiem 1.0. Wówczas w pierwszej chwili po włączeniu przestraszyłem się, że coś zepsułem.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy – przygotowany na chrzęszczenie – odpaliłem silnik. Ani śladu tarcia puszki o puszkę! Motor pracuje trochę inaczej, ale nie drażni. A to już dużo.
Potem było tylko lepiej. Nowa konstrukcja silnika w połączeniu z turbiną zapewniają dużo radości. Nie ma się zresztą co dziwić. Pod maską tego samochodziku znajduje się 110 koni. Na dodatek biegi są dość długie (nawet przy pięciobiegowej skrzyni), co sprawia, że auto nie dusi się, gdy nagle musimy mocniej pocisnąć.
Naprawdę niezła zabawa zaczyna się, gdy wyjeżdżamy z miasta, niekoniecznie na autostradę. Na krótkich prostych i dość ostrych zakrętach samochód daje dużo satysfakcji. Dobrze trzyma się drogi, a opony wdzięcznie piszczą, gdy na ostrym łuku ciśnie się pedał gazu. Przez cały czas 208 jest pod kontrolą.
Takie doświadczenia są jednak dowodem na to, że wcale nie jest to auto dla młodego kierowcy. Mimo swojej niepozorności moc silnika wymaga od użytkownika doświadczenia i wyobraźni. Testowana wersja Allure zapewnia też komfort w środku. Multimedialny dotykowy monitor z nawigacją, radiem i wszelkimi ustawieniami jest na tyle łatwy w obsłudze, że wystarczy odrobina intuicji. To jednak nie koniec zaskoczeń. Niezbyt przyjemna jest cena. Za testowany model trzeba zapłacić ponad 62 tys. zł. To dużo, biorąc pod uwagę rozmiar auta. Najtańsza wersja kosztuje niecałe 42 tys., ale pod maską ma ten nieprzyjemny silnik brzmiący jak dwie puszki.
Trudno sobie też wyobrazić osobę, która testując spalanie dla producenta, uzyskała wynik 3,5 l na setkę w cyklu mieszanym. Mnie z trudem udawało się zejść poniżej pięciu litrów. Nie znaczy to oczywiście, że 208 jest wyjątkowo drogi w użytkowaniu. Utrzymuje się raczej po środku w swojej klasie.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy – przygotowany na chrzęszczenie – odpaliłem silnik. Ani śladu tarcia puszki o puszkę! Motor pracuje trochę inaczej, ale nie drażni. A to już dużo.
Potem było tylko lepiej. Nowa konstrukcja silnika w połączeniu z turbiną zapewniają dużo radości. Nie ma się zresztą co dziwić. Pod maską tego samochodziku znajduje się 110 koni. Na dodatek biegi są dość długie (nawet przy pięciobiegowej skrzyni), co sprawia, że auto nie dusi się, gdy nagle musimy mocniej pocisnąć.
Naprawdę niezła zabawa zaczyna się, gdy wyjeżdżamy z miasta, niekoniecznie na autostradę. Na krótkich prostych i dość ostrych zakrętach samochód daje dużo satysfakcji. Dobrze trzyma się drogi, a opony wdzięcznie piszczą, gdy na ostrym łuku ciśnie się pedał gazu. Przez cały czas 208 jest pod kontrolą.
Takie doświadczenia są jednak dowodem na to, że wcale nie jest to auto dla młodego kierowcy. Mimo swojej niepozorności moc silnika wymaga od użytkownika doświadczenia i wyobraźni. Testowana wersja Allure zapewnia też komfort w środku. Multimedialny dotykowy monitor z nawigacją, radiem i wszelkimi ustawieniami jest na tyle łatwy w obsłudze, że wystarczy odrobina intuicji. To jednak nie koniec zaskoczeń. Niezbyt przyjemna jest cena. Za testowany model trzeba zapłacić ponad 62 tys. zł. To dużo, biorąc pod uwagę rozmiar auta. Najtańsza wersja kosztuje niecałe 42 tys., ale pod maską ma ten nieprzyjemny silnik brzmiący jak dwie puszki.
Trudno sobie też wyobrazić osobę, która testując spalanie dla producenta, uzyskała wynik 3,5 l na setkę w cyklu mieszanym. Mnie z trudem udawało się zejść poniżej pięciu litrów. Nie znaczy to oczywiście, że 208 jest wyjątkowo drogi w użytkowaniu. Utrzymuje się raczej po środku w swojej klasie.