Na razie ceny samochodów spalinowych i porównywalnych z nimi elektryków (BEV) dzieli przepaść. Nawet najtańsza na rynku Dacia Spring w wersji na prąd kosztuje 2 razy tyle, ile jej najtańszy odpowiednik benzynowy.
Jednak to ceny spalinówek rosną (o ok. 10 proc. rocznie), a ceny elektryków spadają, ze względu na upowszechnianie się technologii, rządowe dopłaty i masowość produkcji.
Wzrost ceny aut benzynowych jest nieunikniony
Jak pisze w swoim raporcie Bloomberg New Energy Finance (BNEF), przedsiębiorstwo doradcze z branży energetycznej, w 2027 roku ceny spalinowych aut staną się wyższe od cen ich elektrycznych odpowiedników. To dlatego, że – jak uważa BNEF – spadną ceny baterii, najdroższego podzespołu w elektrykach.
W dalszej części raportu czytamy, że po 2030 roku pojazdy elektryczne upowszechnią się. W Europie ich rynek wzrośnie do 75 proc. a w Skandynawii nawet do 95 proc.
10 proc. w górę tylko w 2020 roku
Tymczasem ceny aut spalinowych rosną już teraz. Tylko przez ostatni rok, w Polsce, auta ogółem zdrożały o 10 proc. Średnia cena zakupu przekroczyła wg IBRM Samar, monitorującego rynek, 130 tys. zł.
Jak się okazuje, to jednak nie koniec podwyżek. W sprawie rosnących w Europie cen wypowiedział się Luca de Meo, szef Renault, jeden z tych ludzi, od których decyzji zależą miliardowe inwestycje i tysiące miejsc pracy. W rozmowie z dziennikarzami magazynu „Autocar” powiedział bez ogródek, że małe auta mogą stać się nawet dwa razy droższe w ciągu najbliższych 4 lat. Nowa norma Euro 7 może wywindować ich cenę, a drugie tyle zrobi obowiązkowe wyposażenie w systemy zwiększające bezpieczeństwo.
„Oczyszczenie silnika spalinowego kosztuje określoną kwotę. Renault Clio za 15 tys. euro i Mercedes Klasy S za 120 tys. euro będą potrzebowały tego samego filtra cząstek stałych, który będzie musiał zawierać platynę, rod i inne drogie materiały. To jasne, że filtr w Klasie S Mercedesa będzie trochę większy, ale nadal będzie stanowił znacznie mniejszą część ceny całego auta i klient nie odczuje różnicy w wydatku. Co innego w przypadku małych aut” – powiedział Luca de Meo w rozmowie z dziennikarzami.
Czytaj też:
Małe auta będą dwa razy droższe? Wszystko przez normy emisji