Volvo kiedyś mocno kojarzyło się z napędem na tył. Takie modele jak 740 czy 960 były klasycznymi, wielkimi autami z napędem RWD. To poprawiało ich zwrotność, a miłośnikom zimowych szaleństw dawało możliwość relatywnie łatwego prowadzenia auta w kontrolowanym poślizgu. Szwedzi ponad 25 lat temu odeszli jednak od napędu na tył. Postawili na napęd na przód (i opcjonalnie na cztery koła). Taki układ oznacza przede wszystkim niższe koszty produkcji auta.
Teraz tylny napęd w Volvo wraca
To zaskakująca informacja, bo akurat napędzana oś nie jest zwykle czymś, co da się zmienić przy okazji liftingu modelu czy odświeżenia gamy. „Zwykle”, czyli w przypadku aut spalinowych, o tradycyjnej konstrukcji. Tymczasem stosowanie platformy dla aut elektrycznych oznacza, że konstruktorzy mają tu większą dowolność w projektowaniu.
Właśnie dlatego elektryczne Volvo XC40 i C40 Recharge po odświeżeniu mają teraz w bazowych wersjach napęd nie na przód, a na tył. Nowa, mocniejsza (o 3 proc.) jednostka napędowa rozwija w tych odmianach 235 KM, a akumulator z polepszoną wydajnością chłodzenia ma pojemność 69 kWh. Zasięg wzrósł z 425 do 460 kilometrów w XC40 i z 438 do 475 kilometrów w bardziej aerodynamicznym C40 Recharge.
W gamie jest też wersja – także tylnonapędowa – o mocy 250 KM i z akumulatorem 82 kWh. Zasięg przekracza w niej 500 km.
Zmieniono też wersje 4x4
Odmiany z napędem na cztery koła, czyli takie, w których zamontowano dwa silniki (po jednym na oś, a wersje tylnonapędowe mają tylko jeden, z tyłu) także zostały odświeżone. Zamiast dwóch 204-konnych jednostek, zamontowano teraz jedną o mocy 245 KM i drugą rozwijającą 156 KM. Zasięg także przekracza tam 500 km.
Czy fani dawnych, tylnonapędowych Volvo docenią, że Szwedzi wrócili do korzeni? Raczej nie, bo zapewne nie przepadają za elektromobilnością…
Czytaj też:
Są ceny nowego flagowego SUV-a Volvo: EX90Czytaj też:
Mimo kryzysu, Polacy nadal kochają SUV-y premium. Lider nie zmienia się od 13 lat