W tym przypadku nie ma sensu bać się słowa oszałamiający. I-Pace taki jest. Wygląda znakomicie, ma pięknie wykończone wnętrze, a jego osiągi wbijają w fotel (niestety podobnie jak cena 355 tys. zł).
Jaguar zaskoczył i uprzedził wszystkie inne koncerny, przymierzające się do takiego samochodu. Odpowiadający za projekt Ian Callum stworzył wcześniej Astona Martina DB7 i DB9, a także Jaguara F-Type’a, a zatem samochody sportowe z krwi i kości. Wymiary i kształt I-Pace’a zostały zdeterminowane przez wielkie baterie zlokalizowane w podłodze samochodu. Ma więc 4,68 m długości, krótką maskę i aż 2,99 m rozstawu osi. To z kolei oznacza dość dużą kabinę, mogącą spokojnie pomieścić 4 dorosłe osoby. Nadwozie crossover jest naturalnym krokiem uwzględniającym i obecną modę i kształty wymuszone przez konstrukcję silnika.
I-Pace ma dwa silniki elektryczne, generujące w sumie 400 KM i aż 700 Nm momentu obrotowego. Do setki rozpędza się w 4,8 sek., ale tak naprawdę wbija w fotel przy dowolnej prędkości.
Nagłe wciśnięcie pedału gazu przykleja pasażerów do siedzeń. Spokojnie rozpędza się do 200 km/h, a jego baterie nie przegrzewają tak szybko, jak w Tesli. Nadwozie prawie w całości wykonane jest z aluminium, co przekłada się na sztywność auta i doskonałe prowadzenie w zakrętach, mimo ponad 2200 kg masy własnej. Oczywiście najważniejszą sprawą w samochodach elektrycznych jest zasięg. Ten oficjalnie podawany przez Jaguara – 470 km – jest nierealny przy normalnym użytkowaniu. Najgorzej wypada w jeździe na autostradzie, gdzie praktycznie nie odzyskuje się energii z hamowania. Wtedy w zależności od prędkości jazdy oscyluje w okolicach 250 km.
Samochody elektryczne są niezwykle wrażliwie na sposób jazdy i operowanie gazem. Akumulator I-Pace’a ma 90kWh pojemności. Przy jeździe ok. 100 km/h zużywa średnio 23 kWh prądu co 100 km. Średnia prędkość 125 km/ to już ponad 27 kWh. I tak dalej. Łatwo więc obliczyć, że przy bardzo delikatnej jeździe po autostradzie ledwo pokonamy trasę Warszawa-Poznań bez ładowania. Bardziej dynamiczna jazda sprawi, że będziemy musieli ładować samochód po drodze. Pod uwagę trzeba też wziąć temperaturę powietrza, ukształtowanie terenu, prędkość wiatru, czy nawet wielkość felg. Sporo tego, prawda?
Kolejne pytanie, które pada przy okazji samochodów elektrycznych brzmi – ile czasu to się ładuje. I tu powstaje pewien problem, ponieważ I-Pace nie jest przystosowany do ładowania prądem o napięciu 400 V, a ładowanie ze zwykłego gniazdka 230 V zajmuje aż 13,5 godziny. Brakuje bowiem odpowiedniej ładowarki i jedynym wyjściem, żeby ten czas skrócić, jest zamówienie opcjonalnie wallboxa za ok. 2,5 tys. zł (przy obecnych promocjach dodawanego gratis).
W stacjach szybkiego ładowania moc zwiększa się do 84 kW, a poprawa oprogramowania ma ją zwiększyć do 94 kW. Niestety najmocniejsze ładowarki w Polsce oferują maksymalnie 50kW, co oznacza, że najkrótszy czas ładowania I-Pace’a od 0 do 100 proc. wyniesie u nas około 1,5 godziny. Ale za to od 40 km zasięgu do 320 km potrzebujemy zaledwie 40 minut w stacji szybkiego ładowania (w zależności od mocy ładowarki).
I-Pace gwarantuje niezwykłe osiągi, świetne wyciszenie kabiny, przestronne i bardzo dobrze wykończone wnętrze. Ma też takie gadżety, jak wysuwane klamki, czy system Head-Up Display, ale ma również wciąż niedoskonały (choć i tak mocno już poprawiony) system infotainment.
Jaguarowi udało się stworzyć coś niesamowitego, czyli samochód, który sprawi frajdę fanom motoryzacji spod oka patrzącym dotąd na rozwój branży elektryków. Niestety cena elektrycznych samochodów premium sprawia, że wciąż są praktycznie nieosiągalne dla przeciętnego Polaka.
Ze smaczków: są chowane klamki, dwie półki pod… tylną kanapą, jonizator powietrza, lampki w tylnych drzwiach ostrzegające wysiadających przed nadjeżdżającymi pojazdami i samoprzyciemniający się szklany dach.
„Biegi” zmienia się guzikami, większością funkcji steruje via centralny ekran dotykowy, który – i tu pierwsze „ale” – mógłby działać szybciej i mieć prostsze menu.
Jaguar I-Pace potrzebuje najwięcej prądu na autostradzie: zmierzyliśmy 27,5 kWh/100 km przy średniej prędkości 128 km/h. W takich warunkach zasięg kurczy się do ok. 320 km. Jednak na drogach krajowych i ekspresowych przy średniej 90 km/h komputer wskazał 21 kWh/100 km, czyli można pokonać o ok. 100 km więcej, niż jadąc tempem autostradowym.
W mieście natomiast zużycie spada do 19,2 kWh/100 km, a liczne hamowania pozwalają w najwyższym stopniu odzyskiwać energię kinetyczną (na 48 km przejechanych ze średnią 35 km/h po Warszawie poza godzinami szczytu komputer wskazał 4 kWh, które wróciły do akumulatora).
Auto zostało Samochodem Roku 2019 i to zarówno w europejskim plebiscycie Car of the Year, jak i światowym World Car of the Year. Przypadek? Nic z tych rzeczy...
Czytaj też:
Kociak, czyli testujemy Jaguara E-Pace’a