Sprawca wypadku jechał pomarańczowym BMW serii 3 E46. Auto nie jest produkowane od dawna (koniec produkcji nastąpił w 2007 roku). Jako auto używane nie kosztuje więc też fortuny, wie o tym każdy, kto choć trochę interesuje się motoryzacją.
Jednak seria niefortunnych zdarzeń sprawiła, że cały polski oddział BMW (a szerzej: bawarska firma w ogóle) jest przez niektórych internautów stawiany pod pręgierzem. To dlatego, że dzień po wypadku BMW Group Polska zamieściła na Twitterze reklamowy wpis z pomarańczowym BMW M4, chwaląc jego osiągi. Tweet został już usunięty, a Katarzyna Gospodarek, rzecznika BMW Group Polska, zapewniła, że „nie ma on koincydencji z wypadkiem”. „Usunęliśmy go natychmiast po sygnałach od internautów, by nie powodować niezamierzonych skojarzeń” – napisała Gospodarek dla tvp.info.
Mechanizm łączenia koncernu z wypadkiem zadziałał jednak jak bomba z opóźnionym zapłonem. Część internautów przypomniała sobie bowiem film reklamowy BMW „Welcome to BMW M Town” z 2018 roku, kręcony zresztą w Warszawie. Ten film – przedstawiający utopijne miasto bez ograniczeń – został przez wielu uznany za promowanie nagannych i agresywnych zachowań na drodze. Nie ma ograniczeń, można driftować w centrum miasta, a hasło filmu to „gdzie zbyt wiele to właśnie jest dobrze”.
W jednej ze scen kierujący BMW M4 ściga się z pociągiem towarowym. Ma zielone światło na przejeździe, a stanąć musi – i ustąpić pierwszeństwa – nie on, a pociąg. Film został skrytykowany z oficjalnego konta Polskich Kolei Państwowych na Facebooku, a potem usunięty z mediów społecznościowych w Polsce. Wciąż jednak jest na YouTube i można go obejrzeć.
Przypomnijmy, do wypadku doszło w niedzielę 20 października, po godz. 14 na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu ulic Sokratesa i Sandora Petofiego w Warszawie. Samochód marki BMW potrącił mężczyznę i wózek prowadzony przez kobietę. Mężczyzna zmarł na miejscu, a dziecko odniosło lekkie obrażenia. Para przechodziła przez ulicę na pasach.
Jak informowali świadkowie zdarzenia, których relacje cytują poświęcone lokalnym sprawom mieszkańców Bielan profile na Facebooku „jeden z samochodów zatrzymał się przed liniami pasów, natomiast drugi z dużą prędkością potrącił mężczyznę, jednocześnie przewracając wózek z dzieckiem, prowadzony przez kobietę, która również przechodziła na drugą stronę ulicy”.
Mężczyzna w ostatniej chwili odepchnął wózek, dzięki czemu uratował życie swojego 3-letniego dziecka. Sam został potrącony z taka siłą, że jego ciało poleciało kilkanaście metrów dalej. W sieci pojawiło się nagranie z kamery zamontowanej w innym aucie, ale ze względu na drastyczność, nie pokazaliśmy go. Żona ofiary wydała oświadczenie o tym, że dziecko było zapięte w pasy w wózku.
Sprawcą potrącenia okazał się kierowca BMW, 30-letni Krystian O. Był trzeźwy. Prokuratura złożyła wniosek o jego aresztowanie na 3 miesiące, jednak sąd go nie uwzględnił i zdecydował o dozorze. Wg Zakładu Transportu Miejskiego Krystian O. jechał 130 km/h.
Na ulicy Sokratesa odbyła się 21 października demonstracja „Protest przeciwko zabijaniu pieszych na drogach”, mająca na celu, by droga została przebudowana. W tym miejscu nie pierwszy raz doszło do niebezpiecznej sytuacji, która tym razem skończyła się tragicznie.
Czytaj też:
Żona 33-latka, który zginął pod kołami BMW, apeluje do rodziców. „Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć”Czytaj też:
Sprawca wypadku na ul. Sokratesa nie zostanie aresztowany