O wypadkach i kolizjach SOP (Służba Ochrony Państwa, następca BOR) mówi się od dawna. Jak się okazuje, problemy z autami mają też inni mundurowi, polscy policjanci.
Jak wynika z materiału TVN24, policjanci na potęgę rozbijają radiowozy BMW. O co chodzi? Auta z Bawarii służą w polskiej policji dopiero kilka miesięcy, a rozmaitym wypadkom i kolizjom uległo już 75 z nich. W 2018 roku zanotowano 49 wypadków i kolizji, a od stycznia tego roku kolejnych 26.
Przypomnijmy. BMW wygrało przetarg zaskakująco, ponieważ niewiele osób spodziewało się, że do niego stanie. Jednak marka skonfigurowała auta dla policjantów taniej niż Skody Superb i Volkswageny Passaty. Policja postanowiła więc wybrać najtańszą ofertę, przeznaczyć na nową flotę 27 mln zł.
Radiowozy BMW to auta z 2-litrowymi silnikami o mocy 252 KM i 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Moc jest w nich przekazywana na 4 koła za pośrednictwem automatycznej skrzyni biegów. Auta są wyposażone w wideorejestratory Videorapid 2A.
W materiale TVN24 Komenda Główna Policji broni funkcjonariuszy. Okazuje się, że w 2018 roku na 49 zdarzeń policjanci byli winni 18 razy. Z kolei w 2019 roku zawinili w 5 na 26 przypadków, jak powiedział TVN24 inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.
„Samochody są w służbie 24 godziny na dobę, biorą udział regularnie w pościgach, stąd statystyka wygląda tak, a nie inaczej” – dodał rzecznik.
Jednak anonimowy policjant wypowiadający się dla stacji telewizyjnej powiedział, że za kierownicę BMW często siadają niedoświadczeni kierowcy z policji, którzy nie jeździli na tyle mocnymi autami. Także raport NIK zwrócił uwagę, że policjanci są szkoleni z techniki jazdy w ok. 10 proc. potrzeb.
Na pytanie, kto jest winien wypadków, trudno zatem jednoznacznie odpowiedzieć.
Czytaj też:
Policyjne radiowozy jednak będą odblaskowe