Diesle nigdy nie miały takiej złej prasy. Kolejne miasta ograniczają ich wjazd, wręcz zakazują tego. Nie chodzi na razie o Polskę, ale w Niemczech to powszechne.
Tymczasem wyniki badań są zaskakujące. Jak czytamy w Autokulcie.pl „w miastach, gdzie jeździ najwięcej aut ze starymi dieslami, występowanie dwutlenku azotu NO2 jest niskie. W tych, gdzie jeżdżą nowe auta spełniające najnowsze normy środowiskowe – dużo wyższe”.
Czytaj też:
Diesle nie powodują smogu – twierdzą producenci
O co chodzi? Stare diesle są oskarżane o emisję trucizn, z których największą jest wspomniany związek azotu. Jednak jak donosi niemiecki magazyn Focus, wnikliwe badanie przeprowadzone przez Center Automotive Research z Uniwersytetu Duisburg-Essen połączone z danymi Krajowej Agencji Ochrony Środowiska UBA dowodzą, że limity dla diesli nie poprawiają sytuacji. Wręcz przeciwnie!
W Stuttgarcie starych diesli jest tylko 16 proc. czyli bardzo niewiele. Jednak miasto ma największe skażenie powietrza dwutlenkiem azotu ze wszystkich niemieckich miast. Bardzo źle jest też w Monachium. Aut ze starymi silnikami diesla (normy Euro 1-5) jeździ po stolicy Bawarii tylko 18,3 proc. a mimo to powietrze jest tak zanieczyszczone, że Monachium jest na drugim miejscu od końca.
W miastach, w których stare diesle stanowią 20-30 proc. aut powietrze ma mniej NO2. W Lubece tylko 26 mikrogramów na 1 metr sześcienny, a w Münster 35 mikrogramów (2-3 razy mniej niż w Stuttgarcie i Monachium).
A zatem co, diesle jednak zdrowe? Dalsze badania będą prowadzone, ale już teraz włodarze miast winiących silniki diesla mają problem.