O sprawie donosi szkocka gazeta „Daily Record”. Grupa 12 Szkotów przyjechała do Krakowa na wieczór kawalerski jednego z nich. Impreza się udała, ale jeszcze zanim do niej doszło, członek wycieczki zorientował się, że zgubił gdzieś paszport.
Postanowił jednak nie psuć imprezy ani sobie, ani kolegom. Nie poszedł więc do ambasady ani konsulatu Wielkiej Brytanii, tylko bawił się cały weekend. Wiedział oczywiście, że samolotem do domu nie uda mu się wrócić. Zamiast więc walczyć o odzyskanie dokumentu, postanowił wraz z kumplami kupić samochód, którym dojedzie do Szkocji.
„Zanim wsiedliśmy do samolotu do Polski w zeszły czwartek, wypiliśmy kilka drinków. Po wylądowaniu w Krakowie Stephen Currie zdał sobie sprawę, że włożył swój paszport do walizki, która została wrzucona do luku bagażowego. Gdy jednak ją odzyskał, nigdzie nie mógł znaleźć dokumentów” – powiedział „Daily Record” John Rodger, jeden ze Szkotów.
Inny kolega zasugerował, żeby kupić samochód. Jak pomyśleli, tak zrobili, na aukcji kupili starego Opla Vectrę za 1200 zł. Stephen i jego dwóch odważniejszych kolegów postanowiło wrócić autem, pozostała dziewiątka poleciała samolotem.
Trzech Szkotów wyjechało z Krakowa i przez Niemcy, Holandię i Belgię dojechali do Calais we Francji. Jechali 16 godzin bez przerwy. Przepłynęli promem do Wielkiej Brytanii, a do rodzinnego Stonehouse w Szkocji dotarli bezpiecznie po 22-godzinach jazdy.
Co zrobią z Oplem Vectrą, który dzielnie wytrzymał trudy podróży? „Nie mam pojęcia co z nim zrobią, ale sądzę, że auto powinno pojawić się na przyjęciu weselnym” – powiedział John Rodger w „Daily Record”.
Czytaj też:
Dwie tragedie w Warszawie. Kobieta zginęła na pasach. Jej matka popełniła samobójstwo