Szofer z Ukrainy prowadzący ciężarówkę polskiego przedsiębiorcy zapłacił 18 mandatów karnych, bo nie wiedział, że znak drogowy podwyższający limit prędkości go nie dotyczy. Jego ciężarówkę uwieczniły kamery odcinkowego pomiaru prędkości w Lubinie.
Kierowca zawodowy na co dzień prowadzący kilkudziesięciotonową ciężarówkę cyklicznie pokonywał odcinek drogi objęty nadzorem CANARD w Lubinie. To obszar zabudowany, na którym dopuszczalna prędkość pojazdów podwyższona została znakiem drogowym do 70 km/h. Zgodnie z przepisami, nie dotyczy on jednak samochodów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej większej niż 3,5 tony. O tym wyjątku nie wiedział ukraiński pracownik polskiego przedsiębiorcy. Pokonywał ten odcinek drogi z prędkością nawet 87 km/h. W systemie CANARD zarejestrowano aż 18 jego wykroczeń. Podczas wizyty w delegaturze Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego w Wrocławiu, kierowca zapłacił łączną grzywnę w wysokości 2,8 tys. zł.
Ukraiński kierowca miał wyjątkowego pecha. Niedawno pisaliśmy o raporcie Najwyższej Izby Kontroli, który zmiażdżył funkcjonowanie odcinkowego pomiaru prędkości. Ponad połowa zarejestrowanych i zweryfikowanych wykroczeń uległa przedawnieniu. Kierowcy na mandaty zasłużyli, ale ich w rezultacie nie dostali, państwo straciło miliony, a bezpieczeństwo nie uległo poprawie.
Spośród 204 tys. zarejestrowanych i zweryfikowanych wykroczeń popełnionych w latach 2015-2017 na odcinkach dróg objętych odcinkowym pomiarem prędkości (OPP), w Generalnym Inspektoracie Transportu Drogowego dopuszczono do przedawnienia aż 115 tys. spraw.
Czytaj też:
26 mln zł poszło w błoto. Odcinkowy pomiar prędkości działa katastrofalnie