Włochy są tym państwem, które w Europie cierpli najbardziej z powodu epidemii koronawirusa. Choruje już kilkadziesiąt tysięcy osób, zmarło blisko 2 tys. Codziennie te dane się zmieniają.
Włoska gospodarka praktycznie stanęła, podobnie zresztą, jak włoskie miasta się wyludniły. Nie pozostaje to bez wpływu na gospodarkę. Pod koniec ubiegłego tygodnia swoje fabryki zamknęły koncerny FCA (Fiat Chrysler Automobiles) i Pirelli, ale czasowo. Jako pierwsza całkowicie stanęła fabryka Lamborghini w Sant'Agatha Bolognese.
Teraz przyszedł czas na Ferrari, chlubę włoskiej motoryzacji, firmę należącą właśnie do FCA. Włosi unieruchomili zakłady w Maranello i Modenie. Na razie do końca marca, z opcją przedłużenia, jeśli sytuacji nie da się opanować.
Warto nadmienić, że fabryki Ferrari nie zostały dotąd nigdy zamknięte, z żadnego powodu, ani kryzysu, ani sytuacji politycznej. Oficjalnym powodem zamknięcia zakładów jest niemożność produkcji z powodu przerwania łańcucha dostaw. Nie ma z czego produkować – głosi oświadczenie zarządu Ferrari.
Ubiegły rok był dla Ferrari najlepszy w historii. Firma sprzedała 10,3 tys. aut. Zysk wyniósł niemal 4 miliardy dolarów. W tym roku miało być jeszcze lepiej, ale sytuacja chyba na to nie pozwoli. Klientów na Ferrari nie brakuje, ale wobec epidemii nie da się zaspokoić ich potrzeb.
Czytaj też:
Koronawirus potężnie uderza w motoryzacjęCzytaj też:
Koronawirus. Największa motoryzacyjna fabryka świata stanęłaCzytaj też:
Lamborghini zamyka fabrykę przez koronawirusa. Na długo