Kolejny wyrok w aferze Dieselgate. Kierowcy znów wygrali

Kolejny wyrok w aferze Dieselgate. Kierowcy znów wygrali

Spaliny
Spaliny Źródło: Shutterstock / Ralf Geithe
Tysiące brytyjskich kierowców wygrało pierwszy etap postępowania przeciwko Volkswagenowi w sprawie instalacji przez firmę oprogramowania fałszującego dane dotyczące emisji spalin w pojazdach z silnikiem Diesla. Wyrok Sądu Najwyższego otwiera drogę do wielkich odszkodowań.

Wstępna rozprawa odbyła się w grudniu. Sąd Najwyższy otrzymał pytanie, czy oprogramowanie zainstalowane w samochodach było „urządzeniem fałszującym”, zgodnie z przepisami UE. W poniedziałkowym wyroku (z 6 kwietnia) sędzia Waksman orzekł, że tak właśnie było. To najnowsza odsłona Dieselgate, wielkiej afery z 2015 roku, która poskutkowała globalnym wysypem pozwów sądowych w stosunku do koncernu Volkswagena. Jak do tej pory niemiecki producent samochodów wypłacił na całym świecie 30 mld euro odszkodowań.

W Wielkiej Brytanii około 90 tys. kierowców z Anglii i Walii zdecydowało się wytoczyć powództwo zbiorowe przeciwko samemu Volkswagenowi, a także markom Audi, Seat i Skoda, które należą do Grupy Volkswagena. Pozywający domagają się odszkodowania finansowego w sprawie, która może być największą sądową sprawą konsumencką w historii angielskiego sądownictwa.

Przypomnijmy, afera Dieselgate wybuchł we wrześniu 2015 roku. Firma zastosowała urządzenia fałszujące w swoich autach. Sprawiły one, że samochody koncernu Volkswagena uzyskiwały certyfikaty emisji trujących związków zgodne z normami UE. W rzeczywistości pojazdy emitowały do 40 razy więcej związków (głównie dwutlenku azotu) ponad dopuszczalne normy.

Niemiecki producent samochodów przyznał, że modyfikacjami objętych zostało 11 milionów pojazdów na całym świecie (prawie 1,2 miliona w samej Wielkiej Brytanii). Szefowie Volkswagena, w tym dyrektor Martin Winterkorn, ustąpili. Niektórzy zostali oskarżeni o przestępstwa w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Winnego Dieselgate wciąż jednak nie ma. Wyrok brytyjskiego Sądu Najwyższego nie dotyczy wyłącznie samochodów VW, ale także Audi, Seatów i Skód. Sędzia Waksman opisał niektóre argumenty Volkswagena, że jego pojazdy nie były dla z punktu widzenia ich posiadaczy wadliwe, jako „całkowicie nieistotne” i „beznadziejne”.

– Ten wyrok potwierdza to, co wiedzieli nasi klienci od dawna, a co VW odrzucał. Mianowicie, że VW umieścił oprogramowanie fałszujące w milionach pojazdów w Wielkiej Brytanii w celu oszukania testów. Całkowity brak przekonania sądu co do zasadności argumentów koncernu oznacza, że nadszedł czas, aby porozmawiać o finansach i zakończyć wreszcie ten wstydliwy epizod – powiedział Gareth Pope, z kancelarii Slater i Gordon, reprezentujący 70 z 90 tys. osób poszkodowanych.

Czytaj też:
Kolejny motoryzacyjny gigant uruchamia wirtualny salon
Czytaj też:
Nowe oleje chronią nowocześniejsze silniki
Czytaj też:
Złodzieje kradną samochody… „na koronawirusa”?!