Do KER wpłynęła skarga na (międzynarodową) reklamę Toyoty. Kierowca modelu C-HR wyprzedza na pasach i przecina podwójną linię ciągłą. Tak to wygląda:
Polski oddział Toyoty wytłumaczył się z filmu: „Reklama to twór, w którym jest dopuszczalna fikcja, do której nie znajdują zastosowania obowiązujące przepisy prawa karnego, cywilnego czy też o ruchu drogowym. Trudno więc również rozważać w takiej sytuacji naruszenie przepisów ruchu drogowego. Ponadto sam fragment reklamy zawierający moment przekraczania przejścia dla pieszych nie jest wyeksponowany, rzec można wręcz niezauważalny dla większości widzów, stanowi jedynie kolejne i wyłącznie sekundowe tło dla pokazania walorów tego samochodu”. Polska Toyota dodała, że reklamy nadawane są w blokach, a widzowie rozumieją, że filmy to… reklamy. „Telewizyjna reklama Toyoty w każdym przypadku była nadawana w takim właśnie bloku reklamowym. Już ta okoliczność potwierdza, że jej odbiorca może zidentyfikować, że dany przekaz jest reklamą, a nie realnym filmem, z uwagi na jego nadawanie właśnie w takim bloku reklamowym” – argumentowała Toyota.
Komisja Etyki Reklamy nie podzieliła jednak tej argumentacji. Wg niej reklama nie została stworzona z należytą starannością, propaguje niebezpieczną jazdę (mimo że to reklama), a świat w niej przedstawiony nie jest wirtualny, ale realny.
To nie pierwszy raz, kiedy reklama budzi kontrowersję – KER lub odbiorców.
Podobne problemy miała polska filia BMW. Po wypadku drogowym na ul. Sokratesa, w którym kierowca BMW potrącił śmiertelnie człowieka (sprawa była i pozostaje głośna, kierowcy postawiono niedawno zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym), krytykowana była cała organizacja. To dlatego, że dzień po owym wypadku BMW Group Polska zamieściła na Twitterze reklamowy wpis z pomarańczowym BMW M4, chwaląc jego osiągi. Tweet został szybko usunięty, a Katarzyna Gospodarek, rzecznika BMW Group Polska, zapewniła, że „nie ma on koincydencji z wypadkiem. [Wpis] usunęliśmy natychmiast po sygnałach od internautów, by nie powodować niezamierzonych skojarzeń”.
BMW było również krytykowane (globalnie) za reklamę modelu serii 1, w którym kierowca ściga się z pociągiem, przejeżdża przez przejazd kolejowy tuż przed nim i bawi się samochodem, driftując nim. Argumenty BMW, że film kręcono na zamkniętym odcinku drogi, z zaangażowaniem profesjonalistów, również w tym wypadku nie znalazły zrozumienia.
Czytaj też:
Toyota znów lepsza od Skody. Japończycy triumfująCzytaj też:
Tym samochodem Toyota rozbije bank. To crossover na bazie Yarisa