Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych w Unii Europejskiej, który według planów wejdzie w życie w roku 2035, budzi silne emocje właściwie w każdym kraju Wspólnoty. Nie brakuje głosów, według których nowy przepis jest wprowadzany zbyt wcześnie – albo że w ogóle nie ma sensu.
Protestują m.in. Włosi
Jednym z krajów, który najmocniej przeciwstawia się „banowi” na samochody spalinowe, są Włochy. Niedawno wraz z Portugalią, Bułgarią, Rumunią i Słowacją, Włosi wnioskowali do rządzących Unią, by przesunąć wprowadzenie zakazu z 2035 r. na 2040.
Teraz Matteo Salvini, który w nowym włoskim rządzie pełni funkcję ministra transportu, stwierdził, że zakaz nie ma „ekonomicznego, społecznego ani środowiskowego sensu”. Dodał, że po jego wprowadzeniu, tysiące osób może zostać bez pracy.
„To pseudoekologiczny fundamentalizm” – stwierdził Salvini
Kontrowersyjny polityk ma obiekcje także wobec planowanego wprowadzenia surowszej normy emisji spalin Euro 7, według której emisja CO2 ma w nowych autach spaść o kolejne 25 proc.
W obecnych czasach pojawia się coraz więcej wątpliwości dotyczących planowanego „przejścia” na elektromobilność. Głównym powodem są nadchodzące kłopoty z dostępnością energii elektrycznej, a także problemy gospodarcze i inflacja, która utrudnia ludziom zakupy drogich, nowych aut na prąd. Temat zakazu sprzedaży samochodów spalinowych z pewnością wielokrotnie jeszcze powróci.
Czytaj też:
Unia Europejska potwierdza przejście na samochody elektryczne od 2035 rokuCzytaj też:
„Bunt” gigantów branży motoryzacyjnej. Jak silny okaże się sprzeciw wobec elektryfikacji?