Ubezpieczenie samochodu elektrycznego. Kompendium wiedzy

Ubezpieczenie samochodu elektrycznego. Kompendium wiedzy

Ładowanie samochodu elektrycznego
Ładowanie samochodu elektrycznego Źródło:Porsche
Czy polisy OC i AC dla aut elektrycznych są droższe niż w przypadku pojazdów z silnikami spalinowymi? Ile kosztują takie ubezpieczenia i na co klienci powinni zwrócić szczególną uwagę? Na te pytania odpowiadają eksperci CUK Ubezpieczenia.

Jak zastrzegają na początku eksperci, cena OC samochodu elektrycznego zasadniczo nie odbiega od stawek płaconych dla aut z napędem tradycyjnym. – Będzie to więc wartość zbliżona do średniej dla kraju, która w maju wyniosła 541 zł. Większe różnice widać przy ubezpieczeniu AC. Z uwagi na fakt, że e-pojazdy są droższe i bardziej skomplikowane w ewentualnej naprawie, ich właściciele płacą za ochronę więcej – mówi Natalia Sobecka z CUK Ubezpieczenia.

Polisy droższe, ale są wyjątki

W czołówce nowych pojazdów z napędem elektrycznym dominują modele Tesli – 3 oraz Y. Poszukiwane są też np. Ford Mustang Mach-E, czy Skoda Enyaq. Na rynku wtórnym dużym zainteresowaniem cieszy się Nissan Leaf. Firma CUK Ubezpieczenia przeanalizowała, ile za polisę popularnego e-samochodu zapłaci 39-letni kierowca, który posiada pełne zniżki za bezszkodową jazdę. Wyliczenia oparto na założeniu, że pojazd jest garażowany i przeznaczony do użytku własnego na terenie kraju. – Pakiet OC/AC czteroletniego Nissana Leaf w wariancie kosztorysowym wyniesie średnio 1,9 tys. zł. rocznie. W przypadku niewiele starszej Toyoty Corolli o napędzie tradycyjnym będzie to ok. 640 zł więcej. Z tą opcją miejską Dacię Spring ubezpieczymy za 1280 zł. Jeżeli właściciel Nissana zdecyduje się pozostać przy samym OC, zapłaci średnio 430 zł. To ok. 90 zł więcej niż obowiązkowa polisa dla Corolli. Dla elektrycznej Dacii wyniesie natomiast 369 zł – mówi Natalia Sobecka.

Różnice w pakietach na korzyść napędu tradycyjnego są widoczne przy porównaniu stawek pojazdów nowszych, takich jak Kia Sportage i Skoda Enyaq z rocznika 2021. Tutaj, według CUK Ubezpieczenia, przydatny okaże się wariant serwisowy, dzięki któremu samochód będzie można naprawić bezgotówkowo. – W tej opcji ochrona Kia Sportage oznacza wydatek rzędu 2,4 tys. zł, a elektrycznej Skody ok. 4 tys. zł rocznie. Na większe wydatki muszą przygotować się właściciele Tesli Y – pakiet serwisowy wyniesie ich minimum 6800 zł. To kwota jak dla Forda Mustanga Mach-E – mówi Natalia Sobecka.

Pożar to pewna szkoda całkowita. Uwaga na kradzieże podzespołów

Rolą AC jest nie tylko ochrona przed negatywnymi zdarzeniami losowymi, czy zniszczeniem, ale i nasilającymi się kradzieżami, w tym przywłaszczeniem podzespołów. Jak przypomina firma CUK Ubezpieczenia, jeśli chodzi o auta elektryczne coraz częściej nagłaśniane są zdarzenia zawiązane z ich pożarami, które powodują konieczność skomplikowanych akcji gaśniczych. Z uwagi na specyfikę pożaru ogniw, ryzyko całkowitego spalenia jest więcej niż prawdopodobne. Poza tym zagrożone jest mienie znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie. Jak wówczas wygląda kwestia odszkodowania? – W przypadku samochodów elektrycznych zdecydowanie częściej mamy do czynienia ze szkodami całkowitymi. Dzieje się tak, ponieważ ich podzespoły są drogie i trudno dostępne, co powoduje, że naprawa staje się nieopłacalna. W efekcie pożaru górną granicą odpowiedzialności towarzystwa będzie suma w polisie AC. Jeżeli równocześnie spali się sąsiedni pojazd lub garaż będące własnością osoby trzeciej, odszkodowanie zostanie wypłacone z OC. W tym wypadku istotne okaże się ustalenie faktycznej przyczyny zdarzenia przez przedstawicieli straży pożarnej – mówi Natalia Sobecka.

Masz elektryka – kup dobre assistance

Ryzyko pożaru to nie jedyne zdarzenie, na które szczególnie narażeni są właściciele samochodów elektrycznych. Kolejnym jest z pozoru prozaiczne rozładowanie baterii na trasie. Tutaj przydatna okaże się pomoc assistance. Ekspertka CUK podpowiada, jakie usługi pomocowe trzeba posiadać, aby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji na drodze. – Posiadacze assistance powinni zwrócić uwagę na liczbę przysługujących im interwencji pomocowych wskutek rozładowania baterii. Opłaca się ponadto pamiętać, że naprawa większości awarii nie będzie możliwa na miejscu. Stąd konieczny jest solidny limit kilometrów związany z holowaniem do specjalistycznego warsztatu – podkreśla Natalia Sobecka.

Wallbox ubezpieczysz tylko w ramach polisy dla nieruchomości

Wciąż niewystarczająca liczba ogólnodostępnych stacji ładowania powoduje, że posiadacze elektryków instalują prywatne punkty ładowania np. w obrębie własnych nieruchomości. Jednocześnie „tankowanie” e-pojazdu wciąż jest tańsze niż spalinowego. Według firmy SPIE Building Solutions ładowanie prądem przemiennym za pomocą stacji typu wallbox zgodnie z taryfą G11, przy założeniu średniego zużycia energii na poziomie 18 kWh/100 km to wydatek rzędu 18 zł/100 km. Porównując kwotę do cen benzyny na poziomie 6,65 zł/l i zużycia 7 litrów paliwa na 100 km, koszt jazdy samochodem elektrycznym wyniesie ok. 3 razy mniej niż z napędem tradycyjnym (ładowanie e-pojazdu w domu może spowodować wzrost kosztów energii po przekroczeniu limitu 2000 kWh rocznie, z drugiej strony wielu posiadaczy elektryków korzysta z fotowoltaiki, co jeszcze poprawia opłacalność w porównaniu z autami z napędem konwencjonalnym). Również taka instalacja ładowania powinna być skutecznie chroniona. – Ubezpieczenie naściennej ładowarki zapewni jej ochronę od zdarzeń losowych, przepięć oraz kradzieży. Wallboxa nie ubezpieczymy jednak samodzielnie, ale w ramach polisy nieruchomości. Towarzystwa traktują bowiem tego typu urządzenie jako instalację techniczną przynależną do budynku. Tym samym wchodzi ona w skład sumy gwarancyjnej dla domu lub samodzielnego stojącego garażu – podsumowuje ekspertka CUK Ubezpieczenia.

Czytaj też:
Elektryk w ogniu. Nietypowa akcja strażaków z Gdańska
Czytaj też:
Łatwiejsza podróż elektrykiem. Klienci GreenWaya naładują auta w ogólnoeuropejskiej sieci

Źródło: CUK Ubezpieczenia