Europejska motoryzacja ma łamistrajka. Wielki koncern zabrał głos w sprawie emisji CO2

Europejska motoryzacja ma łamistrajka. Wielki koncern zabrał głos w sprawie emisji CO2

Fabryka samochodów w Gliwicach
Fabryka samochodów w Gliwicach Źródło: Stellantis
Mamy zaskakujący rozwój wydarzeń, jeśli chodzi o jednomyślność europejskiego przemysłu motoryzacyjnego wobec propozycji UE dotyczących emisji CO2. Konkretnie chodzi o brak tej jednomyślności.

O sprawie obszernie pisze Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Przypomnijmy, niedawno donosiliśmy o dokumencie, do którego dotarła agencja Bloomberg, który dotyczy sprzeciwu Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ACEA wobec propozycji Unii Europejskiej, by surowsze normy emisji CO2 weszły w życie w 2025 roku. ACEA uważa, że takie normy, wobec spadku sprzedaży elektryków, poskutkują karami finansowymi dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego w wysokości ok. 16 miliardów euro rocznie. Zagrożona ma być produkcja ok. 2,5 miliona samochodów. To byłaby prawdziwa katastrofa.

Surrealistyczna zmiana

Tymczasem nie cały przemysł motoryzacyjny mówi jednym głosem. Koncern Stellantis, czwarta siła motoryzacyjna świata, skupiający firmy francuskie, amerykańskie i włoskie (powstał z połączenia PSA – Citroena, Peugeota oraz FCA – Fiata i Chryslera, dokupił Opla i ma łącznie 16 marek samochodów w swoim portfolio), już jakiś czas temu wystąpił z ACEA. Teraz ustami swojego kontrowersyjnego, ale zawsze będącego pod prąd prezesa, Carlosa Tavaresa, wyraził sprzeciw wobec (potencjalnego) apelu do UE o odroczenie zaostrzenia norm emisji CO2 o dwa lata. Carlos Tavares udzielił wywiadu AFP (Agence-France Presse), w którym powiedział, że „zmiana zasad teraz byłaby surrealistyczna”.

Stellantis, ustami rzecznika, potwierdził to, co powiedział Tavares. Firma wydała oświadczenie popierające utrzymanie unijnego rozporządzenia CAFE (o zaostrzeniu norm emisji od 2025 roku). „Stellantis przestrzega przepisów i regulacji, którym podlega spółka, w tym europejskich norm emisji spalin (CAFE), i zorganizował się tak, aby być zgodnym z normami w 2025 r. bez uciekania się do zakupu kredytów CO2”, czytamy w oświadczeniu giganta.

Stellantis płynie z prądem

Stellantis wbił konkurentom z branży motoryzacyjnej nóż w plecy, popierając stanowisko UE, ponieważ twierdzi, że tak skonstruował swoje portfolio, że nie będzie płacił kar (95 euro kilometr, za emisję każdego grama CO2 powyżej norm). Zamierza do końca 2024 roku mieć w ofercie 40 elektryków, bardzo wiele miękkich hybryd i hybryd plug-in. Koncern jest gotowy nie tylko na surowsze normy, ale i konkurencję z Chin, której obawiają się członkowie ACEA, od których – przypomnijmy – Stellantis się odciął, występując ze Stowarzyszenia (w 2022 roku).

Czytaj też:
Producenci boją się o przetrwanie. UE musi wstrzymać nowe normy emisji CO2
Czytaj też:
Europejska branża motoryzacyjna drży w posadach. Szykują się miliardowe kary

Opracował:
Źródło: ACEA, IBRM Samar, Stellantis, Bloomberg, Automotive News Europe, AFP