Touareg zadebiutował w 2002 roku i był pierwszym SUV-em Volkswagena. Obecnie taki typ nadwozia jest oferowany przez Volkswagena w każdym segmencie. Na przestrzeni 20 lat auto doczekało się trzech generacji, których sprzedano łącznie ponad 1,13 mln egzemplarzy. Od połowy 2023 roku w salonach dostępna jest zmodernizowana wersja Touarega.
Volkswagen Touareg po liftingu – podświetlone logo z tyłu
Model po liftingu rozpoznamy z przodu za sprawą reflektorów HD LED Matrix charakteryzujących się trzema soczewkami, połączonych ze sobą przebiegającym przez grill pasem świetlnym oraz nowego wzoru zderzaka. Zmiany stylistyki nadwozia dotknęły także jego tylnej części, w której oświetlenie LED zintegrowano z poziomym pasem świetlnym i podświetlonym logo. Z boku nadwozia pojawiła się projekcja logo Volkswagena z lusterek zewnętrznych.
Volkswagen Touareg po liftingu – nie tylko zmiana stylistyki
Nowe oświetlenie LED znajdziemy także we wnętrzu poliftingowego Touarega. W oświetleniu ambientowym istnieje teraz możliwość indywidualnego ustawienia koloru w dwóch obszarach. Oprócz podświetlanych listew rozciągających się w poprzek deski rozdzielczej taką możliwość zyskał także widoczny z prawej strony emblemat Touarega. Kierowcy odświeżonego modelu docenią w nim także nowe multimedia (MIB30), fotele z funkcją masażu, oparty na kamerze termowizyjnej system Night Vision oraz układ automatycznego parkowania. Przy okazji modernizacji Touarega, poza walorami estetycznymi, inżynierowie Volkswagena skupili się także na zmianie nastawów zawieszenia.
Volkswagen Touareg po liftingu – dwa typy zawieszenia
Przypomnijmy, że Touareg ma seryjnie klasyczne stalowe zawieszenie. W opcji dostępne jest za to pneumatyczne i to w dwóch wariantach. Podstawowy zawiera pneumatyczną kontrolę pochłaniania nierówności oraz adaptacyjną regulację amortyzatorów (cena 11 340 zł). Droższy wariant „pneumatyki” (tzw. Plus, cena 16 570 zł) dodatkowo ma możliwość zwiększenia prześwitu do 258 mm oraz obniżenia tyłu nadwozia nawet o 50 mm. W ramach pakietu zawieszenia Plus są także tylne koła skrętne.
Volkswagen Touareg po liftingu – trzy rodzaje napędów
Oferta poliftingowego Touarega składa się z pięciu wersji silnikowych, wszystkich o pojemności 3.0 z widlastym układem sześciu cylindrów. Oprócz doładowanego silnika benzynowego o mocy 340 KM, do wyboru są dwa turbodiesle (231 i 286 KM) oraz dwie hybrydy typu plug-in (381 i 462 KM). Wszystkie jednostki są standardowo połączone z 8-biegową automatyczną skrzynią biegów i mają stały napęd 4x4.
Podczas premierowych jazd testowych mieliśmy okazję zapoznać się z trzema wersjami silnikowymi i wyrobić sobie opinię dotyczącą optymalnego napędu do Touarega. Poza osiągami i zużyciem paliwa o jego wyborze zadecydowały także przyjemność z jazdy oraz koszty zakupu.
Volkswagen Touareg po liftingu – benzyniak
Jazdy rozpoczęliśmy od 340-konnej wersji benzynowej. Model tym napędem zachwycił nas cichą i płynną pracą oraz dobrymi osiągami (0-100 km/h w 5,9 s). Niestety mniej powodów do zadowolenia dawało w tej wersji zużycie paliwa, które podczas jazd po górzystym terenie przekraczało 13 l/100 km. Nie do końca zadowoleni byliśmy także z pracy skrzyni biegów, która w trybie normalnym z opóźnieniem reagowała na start i próby gwałtownego przyspieszania. Ceny Touarega 3.0 V6 TFSI 4MOTION (340 KM) zaczynają się od 344 430 zł.
Volkswagen Touareg po liftingu – turbodiesel
Najbardziej rozsądnym wyborem do dużego (4878/1984/1712 mm) i ciężkiego (waga ponad 2 t) SUV-a wydawałby się turbodiesel. Podczas premierowych jazd mieliśmy okazję jeździć mocniejszą 286-konną jednostką TDI. Dysponujący 600 Nm maksymalnego momentu obrotowego silnik Diesla świetnie radził sobie podczas wjazdów pod strome wzniesienia. Także na płaskich odcinkach jego dynamika niewiele odbiegała od mocniejszego o 54 KM benzynowego wariantu (0-100 km/h w 6,1 s). Jednostka ta wydaje się być dobrą propozycją dla osób szukających silnego SUV-a służącego do holowania przyczep (uciąg taki sam jak w benzyniaku – 3500 kg). Wyraźnie niższe było za to zużycie paliwa, które w górskim terenie oscylowało wokół 10 l/100 km. Mniej przyjemne były za to dźwięki wydobywające się spod maski. Mimo dobrego wyciszenia komory silnika podczas wyprzedzania lub wjazdu pod wzniesienia spod maski wydobywał się charakterystyczny dźwięk diesla. Ceny Volkswagena Touarega 3.0 V6 TDI 4MOTION w 286-konnej wersji zaczynają się od 322 430 zł.
Volkswagen Touareg po liftingu – hybryda plug-in
Trzecim wariantem napędowym, jakim mieliśmy okazję jeździć w Touaregu, była słabsza odmiana hybrydowa. Wyraz „słabsza” brzmi trochę niedorzecznie, gdyż mieliśmy do czynienia z napędem o łącznej mocy systemowej wynoszącej 381 KM, czyli mocniejszej o 94 KM od topowego diesla i o 40 KM od benzyniaka. Tak duża przewaga koni mechanicznych powinna gwarantować, że Touareg 3.0 V6 TFSI eHybrid będzie dużo szybszy od klasycznych wersji silnikowych. W rzeczywistości pod względem przyspieszenia wypadał gorzej od benzyniaka i diesla (0-100 km/h w 6,3 s). Winę za gorsze osiągi ponosi wysoka masa auta (2,4 t), na którą składa się ciężki akumulator trakcyjny oraz rozbudowana instalacja elektryczna.
Touareg hybrydowy może nie jest mistrzem w sprincie do „setki”, za to podczas wyprzedzania ujawnia swoje zalety. Dysponuje bowiem aż 600 Nm momentu obrotowego i to znacznie „żwawszymi” od tych pochodzących z silnika Diesla. Touareg 3.0 V6 TFSI eHybrid ze względu na obecność jednostki elektrycznej szybciej startuje spod świateł, a podczas wyprzedzania błyskawicznie reaguje na gaz niezależnie od obrotów benzynowego silnika. Największą zaletą hybrydowego napędu jest jego ekonomiczność. Gdy z domowego gniazdka naładujemy akumulator, to przy średnim zużyciu prądu 30 kWh/100 km przejechanie nim 100 km kosztuje niespełna 30 zł. Takiego dystansu nie pokonamy jednak na prądzie, gdyż maksymalny zasięg EV w tym modelu wynosi 52 km. Gdy skończy się prąd w akumulatorze Touareg plug-in nadal pozostaje autem ekonomicznym, ale tylko w ruchu miejskim i przy niewielkich pozamiejskich prędkościach (do 100 km/h). Wówczas potrafi spalić ok. 7 l/100 km, co jak na 2,4-tonowego kolosa jest dobrym wynikiem. Gorzej, gdy zechcemy jeździć hybrydą plug-in autostradą. Wówczas ten ciężki SUV staje się bardziej paliwożerny od klasycznego benzyniaka. Wariant hybrydowy, podobnie jak klasyczne wersje silnikowe, może holować przyczepy z hamulcem o masie do 3500 kg. Cena Touarega 3.0 V6 TFSI eHybrid 4MOTION zaczyna się od 403 990 zł.
Volkswagen Touareg po liftingu – nastawiony na komfort
Zanim poznacie moje zdanie dotyczące optymalnej wersji napędowej Touarega, podzielę się ogólnymi wrażeniami z jazd testowych odświeżonym modelem. Zacznę od układu jezdnego. Uważam, że największy SUV Volkswagena prowadzi się bardzo przewidywalnie i stabilnie. Nie jest może mistrzem precyzji, a jego zawieszenie nastawiono na uzyskanie wysokiego komfortu. Touareg ma przyjemną charakterystykę prowadzenia pasującą do rodzinnego SUV-a.
Podczas jazdy benzyniakiem wyposażonym w klasyczne stalowe zawieszenie, miałem dobrą opinię o tym rodzaju podwozia. Auto dobrze radziło sobie z nierównościami drogi, a podczas dynamicznej jazdy po zakrętach nadwozie zachowywało się stabilnie. Gdy jednak przesiadłem się do Touarega wyposażonego w „pneumatykę” (miały ją wariant hybrydowy i dieslowski) nie chciałem już wracać do modelu z klasycznym podwoziem. Sposób pokonywania nierówności w wersjach z pneumatycznym zawieszeniem jest nie tylko dużo łagodniejszy, ale także i cichszy.
Co do wnętrza odświeżonego Touarega, przyznam, że drażnił mnie sposób sterowania temperaturą klimatyzacji. Łatwo się ją reguluje na postoju, ale podczas jazdy (szczególnie na nierównościach) ciężko trafić w małe punkciki z symbolami niebieskiej i czerwonej kropki, znajdujące się na ekranie. Jest jeszcze inny sposób zmiany temperatury, poprzez nacisk palca na jej wartość i wywołanie paska przesuwnego, ale ten wariant sterowania jest jeszcze mniej precyzyjny od poprzedniego. Poza analogowym panelem sterowania klimatyzacją życzyłbym sobie w tym modelu wygodnego pokrętła głośności umieszczonego obok ekranu mulltimediów.
Volkswagen Touareg po liftingu – optymalny napęd
Gdyby miał wybierać napęd, patrząc wyłącznie na osiągi, to muszę przyznać, że miałbym spory dylemat. Różnice w przyspieszeniu są niewielkie, aczkolwiek największą płynność jazdy zapewniał benzyniak. Obciążony diesel wibrował i klekotał, w hybrydzie z kolei drażnił dźwięk włączającego się pod obciążeniem benzyniaka i powiązane z tym lekkie szarpnięcie napędu. Ze względu na spalanie skłaniałbym się ku hybrydzie plug-in, ale nie jest to uniwersalny napęd. Sprawdzi się podczas jazdy na krótkich miejskich odcinkach, ale nie po to wydajemy na auto ponad 400 000 zł, by cieszyć się z niskiego spalania tylko w mieście i to na tak krótkim dystansie (hybrydy Hyundaia i Mercedesa dysponują zasięgiem EV do 100 km). Lubię w dużych SUV-ach silnik Diesla, ale ze względu na ryzyko awarii związane z układem oczyszczania spalin (występują zwłaszcza, gdy poruszamy się często na krótkich miejskich odcinkach), z rozsądku wybrałbym najbardziej uniwersalny napęd – 340-konnego benzyniaka TFSI.
Czytaj też:
Nowoczesne SUV-y Volkswagena teraz z korzystniejszym finansowaniemCzytaj też:
Poznaliśmy cenę Volkswagena ID.7. Trudno nazwać ją okazyjną
Volkswagen Touareg po liftingu