Im więcej systemów pomagania kierowcy, tym bardziej rozkojarzony kierowca

Im więcej systemów pomagania kierowcy, tym bardziej rozkojarzony kierowca

Dodano: 
Tesla Model X
Tesla Model X Źródło: Tesla
Nie ma już wątpliwości, ponieważ zostały przeprowadzone stosowne badania. Systemy wsparcia kierowcy, pozwalające na częściowo autonomiczną jazdę, z których sporo jest już używanych, są wygodne, ale też zmniejszają skupienie kierowców.

Na razie nie wiadomo, co stanie się z tą wiedzą. Nie ma bowiem wątpliwości, że systemy często pomagają. Ratują życie, zdrowie i eliminują najsłabsze ogniwo, czyli człowieka z jego błędami.

Niemniej amerykański IIHS (Insurance Institute for Highway Safety and Highway Loss Data Institute – IIHS-HLDI – założona w 1959 roku instytucja non-profit, zajmująca się analizowaniem bezpieczeństwa ruchu drogowego, odpowiednik naszego Instytutu Transportu Samochodego, tyle tylko, że założony i podległy firmom ubezpieczeniowym) stwierdził, że kierowcy „bardziej prawdopodobne” rozpraszają się, jeśli podczas jazdy korzystają z zaawansowanych systemów asystujących.

Organizacja jest na wstępnym etapie analizowania wyników badań, ale już teraz twierdzi, że potrzebne są bardziej rygorystyczne zabezpieczenia, które pomogłyby zapobiec niewłaściwemu użyciu tych systemów, pozwalających na częściowo zautomatyzowaną jazdę.

Z systemami i bez

Raport IIHS mówi, że systemy korzystające z częściowej automatyzacji jazdy są często bardziej rozpraszające dla kierowców niż ich brak. By wykonać badania, zaangażowano 29 kierowców, których reakcje oceniano podczas jazdy dwoma pojazdami, jednym z autonomiczną jazdą na poziomie 2 oraz drugim: bez systemów (to znaczy tym samym autem, ale z wyłączonymi systemami).

Badacze z Insurance Institute of Highway Safety, którzy przeprowadzili badanie z 29 kierowcami, określili nawet poziom wzrostu rozproszenia kierowców korzystających z systemów. Było ono o 30 procent większe, niż wtedy, gdy systemy dezaktywowano.

Pojazdami użytymi w badaniu były Volvo S90 z 2017 z systemem Assist Pilot i Tesla Model 3 z 202 roku z autopilotem. IIHS dodaje, że system Volvo został dwukrotnie zaktualizowany i ulepszony od czasu wprowadzenia na rynek. Testowi kierowcy cały czas trzymali ręce na kierownicy.

Kierowcy zajęli się... sobą

Co robili kierowcy? Rozproszeni przez działanie systemów przede wszystkim zajmowali się pielęgnacją ciała (patrzyli w lusterko, poprawiali fryzury), jedli lub aktywnie korzystali z telefonów. Zaczynali zmieniać stacje radiowe bez przyczyny, bawili się multimediami i szybko zaczęli uczyć się, co należy robić, by dezaktywować ostrzeżenia. Skupiali się na powiadomieniach o reakcjach na swoje działania w sieci, zamiast na prowadzeniu.

– Te wyniki są dobrym przypomnieniem sposobu, w jaki ludzie się uczą – skomentował David Harkey, szef IIHS. – Jeśli wyszkolisz kierowców do myślenia, że zwracanie uwagi na drogę oznacza szturchanie kierownicy co kilka sekund, to właśnie to zrobią. W naszych badaniach kierowcy dostosowali swoje zachowania do możliwości bycia rozproszonymi. To pokazuje, dlaczego potrzebne są tylko częściowe systemy automatyzacji, które będzie można kontrolować, by zapobiec ich niewłaściwemu użyciu. Niektórzy kierowcy mogą czuć, że częściowa automatyzacja ułatwia im długie wyprawy. Jednak niewiele jest dowodów na to, że jazda z nimi jest bezpieczniejsza.

Czytaj też:
Pierwsza jazda ID.7. To flagowy elektryk Volkswagena
Czytaj też:
Spioch za kierownicą Tesli. Mamy nagranie z polskiej ekspresówki
Czytaj też:
Jakie marki królują w mediach? Tesla i Volvo są bezkonkurencyjne

Opracował:
Źródło: IIHS