25 proc. wypadków ze skutkiem śmiertelnym na amerykańskich drogach powodują kierowcy, którzy używają smartfonów podczas jazdy. Rozmawiają (co akurat jest najmniejszym problemem), wysyłają wiadomości, używają internetu i nawet oglądają filmy.
We Francji firma ubezpieczeniowa Axa Prévention przeprowadziła w 2017 roku badania, z których wynika, że 59 proc. kierowców w tym kraju korzysta z telefonu podczas prowadzenia auta. Jak czytamy na stronach „Auto Świata” eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowegoprzekonują, że do kierowcy używającego urządzenia mobilnego dociera między 20, a 40 proc. informacji z drogi.
Telefonom komórkowym – a konkretnie używającym ich kierowcom – wojnę postanowili wypowiedzieć prawodawcy. I to radykalną wojnę, na wzór tej, którą w naszym kraju wypowiedziano nietrzeźwym zmotoryzowanym.
Na razie we Francji toczy się publiczna debata nad zaostrzeniem kar. Wszystko wskazuje jednak na to, że mandat 135 euro i punkty karne, jakie odejmuje się od konta „wzorowego kierowcy” to będzie za mało. Większość decydentów chce, żeby za używanie smartfonów policja konfiskowała czasowo prawo jazdy.
Czytaj też:
9 na 10 kierowców lekceważy pieszych. Zebry wysokiego ryzyka
W tej chwili we Francji przygotowywana jest nowa ustawa o mobilności. Ma się w niej znaleźć stosowny zapis, który będzie zrównywał korzystanie ze smartfona z radykalnymi wykroczeniami drogowymi, takimi jak duże przekroczenie prędkości, wyprzedzanie na podwójnej linii ciągłej i nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu. A za te rzeczy grozi właśnie nie tylko mandat, ale właśnie zawieszenie uprawnień.
W Polsce na razie nikt takich pomysłów nie ma. Może jednak warto by je rozważyć, jeśli wypadki powodują właśnie wspomniane wykroczenia. Wyprzedzanie na podwójnej ciągłej jest u nas nagminne, o prędkości nie ma nawet co wspominać, a ostatni raport o tym, jak traktujemy pieszych na przeznaczonych dla nich przejściach jeży włos na głowie.
Stosownych badań na razie nie ma, ale idziemy o zakład, że wypadków spowodowanych przez korzystających ze smartfonów już teraz jest więcej niż tych, za których winę ponoszą nietrzeźwi kierowcy.