Jak donosi IBRM Samar, obecnie ACEA spodziewa się, że w tym roku rynek ponownie się skurczy, o 1 proc. do poziomu 9,6 mln aut. W porównaniu z danymi sprzed pandemii z 2019 r. oznacza to spadek sprzedaży samochodów o 26 proc. w ciągu zaledwie trzech lat. – Ostatnie lata były naznaczone ważnymi wydarzeniami, takimi jak Brexit, pandemia koronawirusa, wąskie gardła w dostawach półprzewodników i wojna na Ukrainie, co miało wpływ na ceny i dostępność energii – przypomina Oliver Zipse, prezes ACEA i dyrektor generalny BMW.
Był kłopot z podażą, teraz będzie z popytem
ACEA podkreśla, że do tej pory rynek był ograniczony jedynie po stronie podaży, ponieważ ciągłe niedobory komponentów ograniczały wielkość produkcji. Jednak w nadchodzących miesiącach popyt może również ucierpieć z powodu inflacji i obaw przed recesją.
Stowarzyszenie wezwało zarazem unijnych przywódców do pilnych działań politycznych mających na celu ponowne ożywienie europejskiego rynku motoryzacyjnego i jego transformację zmierzającą do elektromobilności. W grę wchodzi przede wszystkim pomoc państw dla producentów w zwiększeniu odporności europejskich łańcuchów dostaw, opracowanie unijnej ustawy o surowcach krytycznych dla strategicznego dostępu do surowców dla e-mobilności oraz przyspieszenie rozwoju infrastruktury ładowania.
Czytaj też:
Polacy kupują coraz więcej coraz droższych aut. Bogaci nie oszczędzająCzytaj też:
Przedsiębiorcy ograniczają zakupy dostawczaków. To widmo kryzysu