Na drodze krajowej nr 50 na wysokości Mińska Mazowieckiego patrol Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymał do kontroli mołdawski ciągnik siodłowy z przyczepą. W zestawie przewożono artykuły spożywcze z Rosji do Mołdawii. Dokumenty pojazdu i przewożonego ładunku były w porządku, czego nie można było powiedzieć o stanie technicznym ciągnika siodłowego i naczepy.
Kontrolujący złapali się za głowy
Funkcjonariusze ITD w trakcie sprawdzania stanu technicznego zestawu stwierdzili niedopuszczalne uszkodzenia oraz braki w układzie hamulcowym naczepy. Przy lewym kole na pierwszej osi brakowało połowy wewnętrznej tarczy i klocka hamulcowego. Z kolei tarcza przy prawym kole na pierwszej osi była pęknięta na całej szerokości roboczej. Tarcza w tak złym stanie mogła rozpaść się w trakcie jazdy i zablokować koło.
Koniec jazdy. Konieczna naprawa
Inspektorzy ITD zatrzymali kierowcy dowód rejestracyjny naczepy i zakazali kontynuowania jazdy. Prowadzącego zobligowano do naprawy oraz przeprowadzenia dodatkowego badania technicznego. Wobec mołdawskiego przewoźnika i osoby zarządzającej transportem w przedsiębiorstwie zostało wszczęte postępowania administracyjne.
Naszym zdaniem
Uszkodzone hamulce w obciążonej wieloma tonami naczepie to proszenie się o tragedię. Wystarczyłoby jedno awaryjne hamowanie, by doszło do zablokowania układu i niekontrolowany poślizg naczepy ważącej kilkanaście ton. Osoby jadące samochodem osobowym ważącym maksymalnie 2 tony w zderzeniu z rozpędzonym wielotonowym zestawem, nie miałyby szans na przeżycie.
Czytaj też:
Jeździł bez licencji od 27 lat. Mandat był adekwatnie wysokiCzytaj też:
Czesi zatrzymali polskiego złodzieja aut... TIR-em. Niemcy nie mieli takiej odwagi