Sprowadzenie auta z Chin okiem eksperta. Czy to się już opłaca?

Sprowadzenie auta z Chin okiem eksperta. Czy to się już opłaca?

Auta MG Motor
Auta MG Motor Źródło:SAIC
Chińskie samochody mogą być nawet o 1/3 tańsze od podobnych modeli, wyprodukowanych w innych częściach świata. Sprowadzając jednak takie pojazd do Polski, trzeba liczyć się z opłatami. Spoglądamy na sprawę wraz z ekspertem.

– Minimalny koszt przewidziany przepisami to 10 proc. cła plus VAT, w Polsce 23 proc., więc kwota 33 proc. to koszt wstępny wynikający z transakcji handlowej z krajem trzecim, takie koszty poniesie każdy, kto sprowadzi na teren Unii Europejskiej nowy elektryczny pojazd z Chin – mówi Joanna Porath, właścicielka agencji celnej AC Porath.

Przy każdym towarze, który jest sprowadzany na teren Unii Europejskiej i ma być dopuszczony do obrotu na jej obszarze, zawsze mowa jest o tzw. należnościach celno-podatkowych, czyli jest to cło i VAT. Koszty dla importerów samochodów z Chin są obecnie właściwie niezmienne. – Dla nowych pojazdów napędzanych wyłącznie elektrycznie obowiązuje podatek VAT 23 proc. oraz cło. Są to opłaty naliczane od wartości celnej towaru, które automatycznie trzeba uiścić podczas dopuszczenia takiego pojazdu do obrotu – mówi Joanna Porath.

Cło wyrównawcze i antydumpingowe

Szykują się jednak zmiany, które obciążą nieco bardziej zwolenników chińskiej motoryzacji. – Importując nowy napędzany elektrycznie pojazd z Chin, trzeba będzie liczyć się z tzw. cłem wyrównawczym i antydumpingowym. Do czasu zakończenia działań prowadzonych przez Komisję Europejską, czyli do listopada 2024 roku, importerzy takich aut nie będą ponosili dodatkowych opłat z tytułu ceł i innych danin. Jednak obowiązywała ich będzie konieczność dodatkowej rejestracji faktu zakupu takiego takiego pojazdu – co ma miejsce od 05 marca 2024 roku. – Wszystkie pojazdy, które zarejestrowane zostały jako sprowadzone z Chin zgodnie z obowiązującym od marca 2024 roku rozporządzeniem, będą mogły podlegać opłatom z tytułu cła wyrównawczego lub antydumpingowego – tłumaczy Joanna Porath.

Jak czytamy w ekspertyzie, działania Komisji Europejskiej mają na celu weryfikację choćby tego, czy wprowadzane na rynek samochody spełniają odpowiednie normy. Jak twierdzą eksperci Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA, samochody elektrycznie skonstruowane poza granicami Unii Europejskiej zaczynają odgrywać kluczową rolę w produkcji i sprzedaży na świecie. Dzieje się tak, ponieważ ich przewagą jest cena.

Dodatkowo Chińczykom przez lata udało się zdobyć doświadczenie i rozwinąć technologię. Z danych ACEA wynika, że w 2019 roku auta chińskich marek stanowiły 0,4 proc. sprzedaży nowych elektryków w Unii Europejskiej. W 2020 roku udział ten wzrósł do 1,4 proc., w kolejnym do 1,7 proc., a na koniec 2022 r. osiągnął 3,7 proc. Według danych Komisji Europejskiej, w 2025 r. udział ten osiągnie 15 proc. – czytamy w artykule Money.pl.

Zakup aut elektrycznych z Chin może w tej chwili wydawać się bardziej opłacalny cenowo niż zakup auta w Polsce. Jednak doliczenie wszystkich obowiązujących opłat wielu zainteresowanym może mocno otworzyć oczy.

Czytaj też:
Chińskie MG przejmuje jednego z najważniejszych projektantów aut. Bugatti Veyron to jego dzieło
Czytaj też:
Pierwszy tysiąc aut chińskiego MG Motor w Polsce. Za rok to będzie wielokrotność
Czytaj też:
Motoryzacyjny konflikt Chiny-Europa. Minister bierze sprawy w swoje ręce

Opracował:
Źródło: AC Porath