Policja nie publikuje danych dotyczących kradzieży aut w Polsce od 2013 roku. Funkcjonariusze dzielą się danymi zbiorczymi, ale nie rozbijają ich na marki i modele. Dziennikowi.pl udało się dotrzeć do bardziej szczegółowych statystyk.
I tak w 2018 roku policji zgłoszono nieco ponad 13,5 tys. kradzieży aut, dokładnie 13 653 pojazdów. Właściciele stracili 11 932 samochody osobowe, 893 samochody ciężarowe oraz ciągniki siodłowe i 828 auta dostawcze.
Najwięcej samochodów pada łupem w Warszawie i okolicach. Jednak stolica jest specyficzna i inna od wszystkich innych miast w Polsce. Warszawscy złodzieje wyspecjalizowali się w kradzieżach aut z Japonii. Z ujawnionych przez Komendę Stołeczną Policji danych wynika, że skradziono w 2018 roku 3 521 pojazdów łącznie.
Najwięcej skradziono aut marki Toyota (786 sztuk), na drugim miejscu znalazła się Mazda (357 sztuk), a na trzecim Honda (288 sztuk).
Drugim rejonem kradzieży jest Śląsk. Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach zgłoszono kradzież 1474 pojazdów. Gusta śląskich złodziei są jednak zdecydowanie różne. Pierwsza trójka marek to Audi – 186 sztuk, Volkswagen – 155 sztuk i BMW – 145 sztuk.
Jeśli chodzi o miasta, to na trzecim miejscu uplasował się Wrocław. Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu zgłoszono 1432 przypadki kradzieży pojazdu. Złodzieje dolnośląscy mają gusta identyczne jak śląscy. Auta straciło 216 właścicieli Audi, 172 właścicieli Volkswagenów i 134 właścicieli BMW.
Jeśli chodzi o kradzieże w innych województwach, to statystyki wyglądają następująco:
-
Wielkopolskie – 1233 sztuki
-
Pomorskie – 1182 sztuki
-
Łódzkie – 1107 sztuk
-
Podkarpackie – 672 sztuki
-
Małopolskie – 640 sztuk
-
Mazowieckie (wyłączając Warszawę i okolice) – 484 sztuki
-
Kujawsko-pomorskie – 483 sztuki
-
Lubuskie – 423 sztuki
-
Warmińsko-mazurskie – 341 sztuk
-
Zachodniopomorskie – 331 sztuk
-
Lubelskie – 214 sztuk
-
Podlaskie – 176 sztuk
-
Opolskie – 155 sztuk
-
Świętokrzyskie – 134 sztuki
Czytaj też:
Obudził go dźwięk klaksonu własnego auta. W samochodzie trąbiły dwa niedźwiadkiCzytaj też:
Nowa metoda kradzieży. „Na przebitą oponę”