Cofnięty licznik. Czy ten przekręt da się rozpoznać na własną rękę?

Cofnięty licznik. Czy ten przekręt da się rozpoznać na własną rękę?

Licznik samochodu
Licznik samochodu Źródło: CarVertical
Choć prawo surowo zakazuje majstrowania przy liczniku kilometrów, w Polsce wciąż jest oferowanych wiele aut z tą wadą. Czy da się rozpoznać cofnięty licznik bez pomocy eksperta?

Cofnięte liczniki są mniejszym problemem niż kiedyś, ale wciąż sporym. Proceder kwitnie, a kupno auta z cofniętym licznikiem to ogromne ryzyko. Taki wóz, przy którym ktoś kiedyś majstrował, oznacza nie tylko wyższą cenę zakupu (no bo auto mniej przejechało), ale również wyższe ryzyko usterek i poważnych awarii. Auta z cofniętym licznikiem są często niebezpieczne, ponieważ dają fałszywą informację co do swojego stanu właścicielom. No i po drugie, prawie na pewno oznaczają wyższe koszty serwisowania. Podzespoły są bowiem bardziej zużyte niżby wskazywały na to cyferki na liczniku.

Czy na własną rękę da się rozpoznać, że licznik przebiegu samochodu został sfałszowany? Eksperci przyznają, że to bardzo trudne. Zajmująca się badaniem historii pojazdów firma CarVertical raportuje, że pojazdy przez nią sprawdzane przejeżdżają średnio 17 925 km rocznie. Oznacza to, że w ciągu 5 lat auto statystycznie przejeżdża niemal 90 tys. kilometrów. Takie zresztą zasięgi, ok. 15-20 tys. km rocznie, dostępne są w przypadku zakupu samochodu w długim dystansie (wynajem długodystansowy), czy są w umówię leasingowej. Pierwszym ostrzeżeniem podczas samodzielnej oceny auta powinien być właśnie przebieg. Nienaturalnie niski powinien zapalać „czerwoną lampkę”. A tłumaczenie sprzedającego, że auto było używane okazjonalnie, może i sprawdzi się, jeśli kupujemy od kogoś, kogo dobrze znamy, ale jest już mniej wiarygodne, jeśli wybieramy wóz od firmy handlującej samochodami używanymi.

Polski rynek bezpieczniejszy

Według ekspertów, 4 proc. sprzedawanych w Polsce samochodów używanych ma cofnięty licznik. Auta z importu statystycznie mają częściej cofany licznik niż krajowe. Krajowe łatwiej sprawdzić pod kątem stanu licznika, zagraniczne też, ale jest to trudniejsze. Bez sprawdzenia można złapać się na zaufanie do serwisowanych samochodów z krajów małego ryzyka, np. Niemiec, które są podstawą dla polskiego rynku używek. Tymczasem także w takich, niby zaufanych krajach, zdarzają się przekręty, którymi nierzadko zajmują się zorganizowane grupy.

– Samochody z importu cieszą się w Polsce dużą popularnością. Z jednej strony ich podaż jest odpowiedzią na spory popyt (aut krajowych jest po prostu za mało na rynku), z drugiej – kuszą niezłym wyposażeniem i – nierzadko – atrakcyjną ceną. Auta z niektórych krajów (np. Niemiec) wydają się także wzorowo serwisowane. W praktyce – nie zawsze tak jest. Jeśli ktoś ma pecha, może trafić na samochód sprowadzony nie tylko w fatalnym stanie technicznym, ale także z cofniętym licznikiem. Powiem więcej, istnieje trzy razy większe prawdopodobieństwo, że importowane samochody mają sfałszowany przebieg. Sprawdzenie historii pojazdu radykalnie zmniejsza szansę na bycie oszukanym – mówi Matas Buzelis, ekspert rynku motoryzacyjnego z carVertical.

Małe szczegóły przekrętu

Eksperci nie pozostawiają wątpliwości: własnoręcznie ocenienie stanu licznika jest prawdziwym wyzwaniem dla kupującego. Lepiej skorzystać z pomocy, niż samemu analizować wpisy w książce serwisowej i porównywać je ze stanem licznika może wskazać na rozbieżności. Sam brak książki serwisowej jest jednym z czynników ryzyka. Pod maską trzeba poszukać karteczek potwierdzających wymianę oleju – zawsze jest na nich odnotowany przebieg. Czasem te karteczki wiszą w widocznym miejscu, czasem są wsunięte w jakąś szczelinę, np. obok akumulatora. Brak takich naklejek powinien niepokoić. Z kolei zużycie mechaniczne to już przedmiot oceny mechanika. Duży przebieg pozostawia ślad na układzie napędowym, a dobry fachowiec potrafi na podstawie stanu podwozia ocenić czy auto ma przejechane 100 tys. km czy przekroczone 300 tys. km.

Kolejne elementy to zużycie wnętrza: przede wszystkim kierownicy, lewarka zmiany biegów i nakładek na pedały, dane zapisane w pamięci (w nowszych samochodach przebieg zapisuje się nie tylko na liczniku, ale także w pamięci innych sterowników – np. w sterowniku skrzyni biegów czy w modułach komfortu), które zostaną rozpoznane przez diagnostę.

Trudne dane cyfrowe

Na fałszowanie licznika wskazuje też bardzo trudna do zatarcia historia zapisanych błędów (w sterownikach przy każdym kodzie błędu jest zapisywany przebieg, przy którym ten błąd się pojawił) oraz dane z kluczyków, będących w rzeczywistości pilotami. Te piloty, jeśli są nowoczesne, aktualizują się po każdym umieszczeniu kluczyka w stacji dokującej na desce rozdzielczej. Główny kluczyk będzie miał zatem zawsze aktualny stan licznika. Jeśli kluczyk zapasowy ma niższy przebieg niż główny – wszystko jest w porządku. Jeśli jest odwrotnie – mamy dowód na cofnięcie licznika.

Czytaj też:
„Zetki” to pokolenie „mądrego używania”. Młodzi inaczej traktują mobilność
Czytaj też:
Polacy już nie muszą mieć aut. Coraz więcej z nas chce ich tylko używać

Opracował:
Źródło: CarVertical